Chodzi o blok na Chomiczówce, ul Bogusławskiego 6, róg rodziny Połanieckich Bacek ma niecały rok, jest wykastrowany, na futerku nadal ma różowy ślad po dezynfekcji przed zastrzykiem, przed kastracją. Cechą charakterystyczną jest też to, że jest gadatliwy i głośny (miauczy jak "kot Simona", ma charakterystyczny niski głos) jest szczupły, biało-bury. Bura czapeczka, płaszczyk, ruda łatka na grzbiecie noska, nosek ceglasty, intensywnie żółte oczy, spore, szeroko rozstawione uszy, jasno bure łatki na "podwoziu". Aktualnie mały jest leczony z infekcji oczu - zbiera mu się ropka w kącikach. Kocurek jest NIEWYCHODZĄCY, od 7 tygodnia życia, kiedy znaleźliśmy go w skansenie kolejowym w Chabówce. Paniką reaguje na wyjście z domu, zaczyna wyć jak syrena okrętowa.
Nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało, to jakiś koszmar! Bacek do tej pory b. rzadko wymykał się na klatkę i natychmiast sam wracał. Wczoraj pobiegł w dół i nie dawał się złapać.
Jeśli znacie jakieś karmicielki w tej okolicy, błagam, dajcie namiary!!!! Może ktoś go zobaczy? Proszę o kontakt o każdej porze dnia i nocy, tel. 0-609-719-362
Edit: dołączam zdjęcia:



Na zdjęciach Baculek jest mały, ale w lipcu br. skończył rok!!!! Jest dorosły, ale drobny
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us