Kuźnica Helska - na usypianie kotów są pieniądze! :(

jaaana pisze:
XAgaX pisze:napisałam do koleżanki z TOZ, opisałam sprawę, obiecała się zastanowić. Ten facet nie powinien mieć zwierząt, jeśli nie chce czy nie może się nimi porządnie zająć- żywić, leczyć, zapobiec rozmnażaniu.

DO TVN można napisać kolektywnie- jako społeczność forum, albo zalać ich mailami w tej sprawie. Chętnie rozpropaguję ten pomysł na FB.

Tylko, że problem jest wiele, wiele szerszy.
Wyobraźcie sobie Półwysep Helski. Cały zajęty przez pensjonaty, kempingi, pola namiotowe. Tam wszędzie są koty. Latem podkarmiane przez turystów, jesienią, gdy ośrodki pustoszeją i zostaje tylko dozorca, koty głodują. Ilu uda się przetrwać zimę? Na wiosnę pojawiają się kolejne.

To są duże odległości, ludzi poza sezonem bardzo niewielu. A na każdym kilometrze drogi można spotkać stadko.

I to samo, jeśli będziemy się poruszać wzdłuż wybrzeża na zachód. Jastrzębia Góra, Karwia. Dalszych okolic nie znam, ale myślę, że jest podobnie.
Bogate gminy. Ale na liście priorytetów nie mają kotów.

Coś udałoby się zrobić, gdyby na półwyspie choć 20 ludzi by się znalazło chętnych do pomocy kotom. Ale ich nie ma.

Gdyby w Pucku czy Władysławowie powstało schronisko czy kociarnia. Albo coś w rodzaju Koterii. Ale nie powstanie.
Jeden z radnych na moją sugestię, uśmiechnął się pobłażliwie i powiedział: Schronisko... Ale zwierzęta w takim schronisku żyją i kto je będzie karmił?

jestem za tym, aby problem nagłośnić szerzej, nie tylko tego jednego faceta z Kuźnicy.

Koty wolnożyjące zawsze były i będą, tego nie zmienimy, chociaż bardzo bym chciała.Tutaj jednak chodzi o koty, które teoretycznie mają właściciela, o uśpienie 5 kotów i to prawdopodobnie wysterylizowanych na koszt i wysiłkiem forumowiczów, o pomocy w postaci karmy, która była regularnie dostarczana, o tym, że były możliwości sterylizacji kotów...itd.Gdyby udało się coś zrobić w Kuźnicy, być może przełożyłoby się to na inne miejscowości.Od czegoś trzeba zacząć.

Podkreślę jeszcze raz to.UŚPIONO PIĘĆ ZDROWYCH KOTÓW, kotów, które pomagaliśmy utrzymywać, które najprawdopodobniej były ( nie wiem, czy wszystkie) wysterylizowane na nasz koszt.To przestępstwo, o ile się nie mylę.
I jeszcze jedno.Chciałabym, aby turyści byli świadomi, że to przez nich koty się zabija.Nie sądzę, aby byli tym zachwyceni.

Wydaje mi się, że nagłośnienie obu problemów można połączyć- jak turyści zaczną zdawać sobie sprawę, że nie tyle przez nich koty są zabijane (ja nie rozumiem związku), a dobrze, żeby zaczęli zwracać uwagę miejscowych na problem kotów - w końcu od nich zależy dochód tych ludzi - może coś się uda zmienić na lepsze.

a facetowi trzeba koty zwyczajnie odebrać...

Nie przez turystów koty są zabijane. Przez mentalność ludzi. Przez to, że chcą zaprowadzić porządek jak najmniejszym kosztem, przy minimum wysiłku.

Nie obwiniam turystów, ale to oni są powodem.P.B. uśpiła koty w maju, mówiła, że zaczyna się sezon i jak to będzie wyglądało, że tyle jest kotów.Turyści je karmią, czasem jakiegoś zabiorą ze sobą.Sadzę, że nie wiedzą, co się tam dzieje.

Nie wiem, jak sytuacja wygląda dzisiaj i się nie dowiem.Napiszę więc to, co widziałam i w swoim imieniu.

Turyści nie wiedzą, bo skąd mają wiedzieć. Przecież przebywają tam tylko przez jakiś czas. Trudno ich obwiniać. Argument "jak to wygląda" jest typowo polski, prawda?

Nie obwiniam turystów.Oni często robią, co mogą.Zawsze widziałam jakiś karton z mlekiem kupiony w pobliskim sklepie, torebkę z karmą, kawałek pasztetu, który został ze śniadania.Z kilkoma osobami rozmawiałam i mówili,że zabrali stąd kota.Jakaś turystka sprowadziła lokalną telewizję, pojechała po weterynarza do Władysławowa.Efekt żaden, ale się starała.Ja też byłam turystką razem z siostrą, karmiłyśmy te biedy, próbowałyśmy coś zrobić.Nie da się, powtarzam, musi być sprawa nagłośniona i jakieś instytucje muszą się tym zająć, aby rozwiązać problem.

Odebrałem PW od ewar i Cindy. Nie odpisywałem bo nie wiem co się dzieje , odpowiedzi kasują sie przy próbie wyslania.
Więc odpowiem tutaj.
Nowych zdjęć nie mam. Jeżdże w tamte rejony ale nie odwiedzam miejsca od którego sie to wszystko zaczęło. Nie mam ochoty na spotkanie ani z tą panią ani z jej sąsiadem. Sytuacja jest ciężka na całym półwyspie. a nawet dalej pod Karwię i Białogórę. Pisała o tym również jaaana.
Nie dokarmiam już systematycznie, raczej doraźnie w miarę potrzeb a co najważniejsze w miare swoich możliwości. W sterylki się nie angażuję. Bo po co? jeśli potem i tak kota uśpią. Czasami ewentualnie jakieś odpchlenie, odrobaczenie, na leczenie mnie poprostu nie stać, układów z weterynarzami nie mam, za wszystko muszę płacić zaraz gotówka. Widocznie u nas na kreche czy na kredyt nie robią .
Obecnie muszę trchę odpuścić bo jak pisałem wczesniej coś zdrowie już nie to. Dbając o koty zapomniałem o sobie, zabrakło czasu i pieniędzy na własne leczenie.
Przez jakiś czas wspólpracowałem z , niewazne z jaką organizacja, niestety wolą koty z trójmiasta, dlatego nasze drogi sie rozeszły.
Jeżdziłem i nadal napewno bedę tam jeżdził. Ale wole to robić na swoje koto. Zrobiono ze mnie trochę "czarna owcę". Nie bawi mnie obgadywanie mnie za plecami i podejrzewanie mnie o kombinatorstwo.
Dlatego też nie podam numeru konta , o co zostałem poproszony, z prostej przyczyny, nie chę aby zaczęto mnie podejrzewać o próbę wyłudzania pieniędzy
Pozdrawiam
Jarek

ewar pisze: musi być sprawa nagłośniona i jakieś instytucje muszą się tym zająć, aby rozwiązać problem.

chętnie pomogę rozpropagować akcję rozsyłania informacji do mediów, co do instytucji- poprosiłam koleżankę z TOZ o polecenie kogoś.

Jarek, dzięki za odpowiedź.Chciałam tylko wiedzieć, czy dom przy Helskiej 35 jeszcze stoi, czy są tam koty.Tyle.
Uważam, że przesadzasz z tymi posądzeniami.Cindy zachowała się bardzo delikatnie, najpierw mnie zapytała, czy może do Ciebie napisać pw.Źle ją potraktowałeś, nie zasłużyła na to.Naprawdę trzeba też umieć korzystać z pomocy.

Tak jak juz pislalam - przypadkiem weszlam na ten watek i bardzo zaluje, ze dopiero tak pozno. Poniewaz mieszkam w Niemczech niewiele moge pomoc tym nieszczesnikom.Wluczac sie po roznych watkach na miau staralam sie zawsze w miare moich skromnych mozliwosci pomagac w ciezkich sytuacjach zarowno finansowo jak i wysylajac paczki z rzeczami na bazarki i kocim jedzeniem.Kupuje rowniez na kocich bazarkach. Bo przeciez tylko w ten sposob moge pomoc. Innej mozliwosci nie mam. Adoptowalam rowniez koteczke po wypadku ze Schroniska w Koninie i nie wykluczone, ze zaadoptuje jeszcze jedna biede - ale to naprawde wszystko co moge zrobic :cry:

Wiem, ze to niezbyt wiele - ale z drugiej strony jesli taka niewielka pomoc zaoferowaloby wiecej osob - to w polaczeniu z opieka osob, ktore zjmuja sie bezposrednio pomoca dla kotow w Polsce oznanczaloby to w sumie poprawe kociego losu. W sumie wyslalam juz niebagatelna sumke.Sama wysylka paczki kosztuje mnie ok. 15€ nie mowiac o zawartosci. I znowu ktos moze powiedziec to niezbyt wiele :roll:

zalezy jak dla kogo.Jedno moge powiedziec z cala pewnoscia: wysylajac pieniadze (rzadko do organizacji pro zwierzecych) zazwyczaj do prywatnych ludzi NIGDY NIE POSADZALAM NIKOGO O MALWERSACJE LUB WYLUDZANIE PIENIEDZY :roll:

Nieraz na forum czytalam zajadle klotnie i roznice zdan - ale laczy nas wszystkich bez watpienia MILOSC DO KOTOW i do zwierzat ogolnie. Ufam kociarzom....i tyle, choc moze to brzmi naiwnie.Ale taka jest prawda.Odkad jestem na forum - poznalam wielu kociarzy i przeprowadzilam wiele rozmow telefonicznych i wierze, ze zadna z tych osob nie OSZUKIWALBY KOTOW - bo sa to kociarze z krwi i kosci.Amen.

Ewar ja w tej chwili nie mam zamiaru ani chęci w angażowanie się w oficjalne akcje. I to jest jeden powód że konta nie podam. A drugi powód- aluzje że kombinuję na karmie na zakup której była zbiórka pieniędzy zorganizowana przez Katgral.
Abyś znowu nie pomyślała ze mówię o Katgral, to nie ona robiła te aluzje.
Nie pisałem że to Cindy może mnie podejrzewać. Ale niestety są pewne osoby które jakby dowiedziały się że dostałem choćby 1 grosz od kogoś to pewnie zostałbym zlinczowany.
Ewar tak dla przypomnienia , jak próbowałem ostrzec trochę przed panią BB to co się stało? Powiedziano że oczerniam wspaniałą osobę. Wolałbym aby było tak jak wam się wydawało ale niestety skończyło się tak jak was ostrzegałem i wcale się z tego powodu nie cieszę. 5 niewinnych kotów które znałem osobiście.
Weszłem na to forum kiedyś bo był apel o pomoc dla kota z Kuźnicy. Były miłe chwile ale jednak przeważają niemiłe wspomnienia.
Ostatnio staram się nic nie pisać i ograniczać się do wątku o kotach które u mnie mieszkają. Nie mogę nawet powiedzieć że na swoim wątku bo jest założony przez osobę u której przebywał kotek zanim do mnie trafił.
Moja działalność była dawniej w pojedynkę i tak chyba było najlepiej,

Jarek, przykro bardzo i współczuję Ci. Nie możesz zostać sam, bo działalność w pojedynkę po prostu Cię przerośnie. Odzywaj się chociaż.

Kuźnica Helska - na usypianie kotów są pieniądze! :(

Kto przegląda forum