Rozmawiałam dziś z Basią...
bo ja w panice... ponieważ każdy sądzi po sobie... jak ja się nie odzywałam to wiadomo, że działo się dla mnie coś tak strasznego, że chciałam sobie w łeb palnąć... tylko ze względu na brak broni palnej musiałabym się zdać na mniej szlachetną śmierć...
No to ja wśród żywych... a u Basi i z Brysiowego mostka cisza... toż panika u mnie straszna...
Ale OK - Basia tylko pracowała do nocy - a dziś od rana znowu w pracy.
Brysio OK - ale niesamowicie pałaszuje... ta wstrętna karma weterynaryjna, którą z bólem zjadał teraz znika w tempie błyskawicznym...
Trzeba kupić znowu...
Ale to chyba dobry znak - ma apetyt, czyli czuje się lepiej
Biegunka won!
Nie myślimy nawet żeby ta paskuda miała wrócić...
Czekamy z utęsknieniem na powrót Danusi (w niedzielę), bo Basia jest tak zapracowana, że ledwie ma czas odwiedzić Brysiaka, a w domu też stado niszczycieli
Mam jeszcze pytanie to chyba do Gibutkowej. Nie wiesz czy już wpłynęła faktua za badania. I czy to oznacza, że Basik może wziąć fakturę przelewową od weta?
Czy mam rozumieć, że na te pozostałe po zapłaceniu badań 100 złotych?
Takież to mamy wątpliwości a nie chcemy rozrabiać.
Kapitan na mostku - nieznany ląd przed nami
Kraina Szczęśliwości
