No i nadszedł dzień, w którym wystawiłam Johny'emu ogłoszenia... Wczoraj była ostatnia dawka antybiotyku, tak więc czas szukać domu. Mam nadzieję, że ktoś się znajdzie.... A na razie wklejam zdjęcia rozrabiaki:
No i po krzyku - kot został wykąpany. Zdecydowanie się opłaciło - pod wodą popłynął z niego taki żur, że szkoda gadać. Wszystkiego zmyć się nie udało, ponieważ w wielu miejscach włos zmienił barwę na stałe - jest przebarwiony, a nie brudny. To się niestety będzie musiało stopniowo stabilizować już w Domu Stałym (bo ja ciągle wierzę, ze Pan Żul na ulicę nie wróci...) Niestety zdjęcia robione komórką, ale widać o co chodzi. Tak więc historia z obrazkach:
Na dwóch ostatnich zdjęciach kot suszy się w słońcu,a te ciemniejsze plamy na boku to jeszcze niewyschnięta sierść.
zubiko na kiedy możemy się umówić na odwiedziny u kota?
Tak. Tuż pryz wejściu na dział stał taki regał z półkami i tam leżały tunele. Były tam też takie pomarańczowe gryzako-zabawki dla psów - widać je z daleka
Pan Żul na prawdę zyskał po kąpieli . Póki co trudno będzie mi odwiedzić Żulka, bo jeżdżę regularnie z małżonkiem do Gliwic. Jak się trafi dzień, że będę jechać swoim autem to na pewno dam znać i może uda nam się zgrać na odwiedziny . Sytuacja do normy wróci na pewno po 19 czerwca, wtedy będę dużo częściej jeździć sama A co z jego zdrowiem? Jak brzuch?
Ok, to w takim razie czekamy do 19-go jakby co Co do brzuszka, to mam wrażenie, ze on bardziej niepokoi mnie niż kota. Pan Żul czuje się bardzo dobrze. Ale dla mnie jeszcze nie jest stuprocentowo taki jak być powinien. Także leczymy dalej.
A teraz możecie się zacząć kulać ze śmiechu. Wszyscy razem, gremialnie albo partiami. Johny to DZIEWCZYNKA
A teraz wyjaśniam skąd się to wzięło... Otóż chłopak, od którego wzięła JOASIĘ cały czas mówił "kociak, kociak". Kociak to, kociak tamto, z jego oczkiem, on cośtam.... No i odruchowo założyłam, że to kocurek. I kurcze, z rozpędu chyba, nie sprawdziłam... Biję się w pierś i w ogóle i w szczególe No i na gwałt poprawiam ogłoszenia