Moje koty wolnożyjace Kolejówka straciła swoje miejsce.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie cze 05, 2011 13:49 Moje koty wolnożyjace Kolejówka straciła swoje miejsce.

PKP ENERGETYKA na ul.Hożej zawsze były koty i miały się całkiem dobrze,do czasu ...Do czasu kiedy pojawiła się nowa administratorka :evil: Od czterech lat ,czyli od czasu kiedy wysterylizowałam Kolejówkę (jedyną kotkę która obecnie była tam na stałe)toczyłam wojny o jakiekolwiek miejsce do spania dla kota.Ale niestety beton to beton ,jeszcze osoba która nie cierpi zwierząt(no chyba że można je zjeść)I tak kotka spędziła tam blisko 5 lat ,śpiąc zimą pod nieczynnym agregatem na zewnątrz lub w dziurze pod rozdzielnią elektryczną.Podwórko bardzo spokojne ,brak psów ,teren ogrodzony ,no i dobrzy ludzie z klubu seniora ,którzy też dbali o kotkę i koniecznie chcieli ją widzieć po sterylce .Jakiś czas temu kotkę potrącił samochód ,musiała mieć pękniętą miednicę ale wyszłą z tego ,Niestety nie udao mi się jej wtedy złapać ,schowałą się właśnie do dziury pod rozdzielnią .I tak mijały lata a kotka żyła sobie bezpiecznie na podwórku aż do tego roku.Za chwilę zacznie się remont na PKP jej agregat i rozdzielnia zostaną rozebrane ,nie będzie jej domu .Klub seniora na czas remontu wynosi się a mnie nie wpuszczą na podwórko.W związku z tym z bólem serca (ponieważ jestem przeciwniczką łapania dzikich kotów)kotka od zeszłej soboty siedzi w pustym pokoju u mojej sąsiadki której nie ma przez lato.Ten wątek zakładam bo liczę na pomoc osób które więcej wiedzą o zachowaniu dzikich kotów i co dla niej potem będzie najlepsze.
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Nie cze 05, 2011 13:56 Re: Moje koty wolnożyjace Kolejówka straciła swoje miejsce.

Kotka siedzi w pokoju,nie wychodząc do mnie,na wolności dawała się nawet dotknąc.Często jak się spóźniałam biła mnie łapą.W nocy je ,załatwia się do kuwety ,trawa ,zabawki ją nie interesują .Jak wchodzę do pokoju to siedzi schowana za fotel i nawet nie próbuje nawiązać ze mną rozmowy.
Niestety za tydzień znikne z jej życia mam nadzieje że nie na długo.Do kota będzie chodzić moja mama ,ale boje się że może jeszcze bardziej sie wycofać.
Co mogę jeszcze zrobić dla poprawy jej samopoczucia?
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Nie cze 05, 2011 20:22 Re: Moje koty wolnożyjace Kolejówka straciła swoje miejsce.

Kolejówka wszystko zjadła ,kuweta pełna i tyle .Zero zainteresowania zabawą.Ona nawet nosa nie wychyla zza fotela.Ale jak mnie nie ma śpi na fotelu ,jak wchodziłam słyszałam ruch w pokoju.
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Nie cze 05, 2011 21:27 Re: Moje koty wolnożyjace Kolejówka straciła swoje miejsce.

Nie wiem, czy wiem o zachowaniu dzikich kotów więcej od Ciebie, wątpię ;)
Ale...
We wrześniu zeszłego roku złapałam do sterylizacji kotkę oraz sześć jej maluchów. Kotka była wolnożyjąca, miała karmicielkę, która jednak ze względu na podeszły wiek wyniosła się zimę do córki. Wiek kotki około 3-4 lata.
Kotka była jeszcze mleczna, więc zawiozłam ją do Koterii i szczerze powiedziawszy przestałam się na dłużej niż interesować. Wiedziałam, że musi posiedzieć dłużej, bo trzeba przed sterylizacją zatrzymać laktację. Kiedy zadzwoniłam, żeby dowiedzieć, czy kotka jest już do zabrania dowiedziałam się, że kicia jest okropnie chora - zapalenie płuc. Kotka siedziała w Koterii tak ze dwa miesiące, nie leczyła się, w związku z tym wszystkie testy FeLV i FIV były robione (FeLV nawet dwa razy) - ujemne.
W tym czasie kotka oswoiła się, pomimo, że była dręczona podawaniem leków.
Kiedy stwierdzili, że można ją zabrać, była jeszcze zima. Jasna sprawa, że kota po zapaleniu płuc nie można wypuścić, bo się wykończy.
Zabrała ją jakaś Pani, ale po tygodniu musiałam kotkę odebrać. Potem jeszcze kicię doleczyłam na Białobrzeskiej.
Mieszka sobie u mnie, szukam jej domu. Nie widzę, żeby jakoś ciągnęło ją na dwór. Jak było zimno, to na balkon w ogóle nie wychodziła. Wydaje się być zadowolona. Ma maniery kota wolnożyjącego, czyli najbardziej przymila się jak jest micha. Nie znosi utraty kontaktu łapek z ziemią. Do dzieci zdecydowanie się nie nadaje.

Zabrałam też kiedyś kota ze wsi, bo miał galaretę zamiast oka. Myślałam nawet, że ja będzie bardzo nieszczęśliwy, to poszukam mu domu wychodzącego. Ale kot ten wyszedł na balkon dopiero jak zrobiło bardzo ciepło. Wcześniej jak go nawet wystawiałam na balkon, żeby mu zrobić ładne zdjęcia do ogłoszeń, to po krótkim czasie nawiewał do mieszkania.

Moje GumkoMiśki, niestety teraz już tylko w postaci Misia także są z piwnicy zgarnięte jako prawie dorosłe. Sytuacja podobna jak teraz u Ciebie. Koty mają zniknąć i już. Beton.
Co do GumoMiśków z kolei długo myślałam, że lepszy byłby dom wychodzący w bezpiecznej okolicy. Ale jak łatwo się domyślić czegoś takiego, to ze świecą można szukać. Po dwóch latach Misiaczek jest tak samo wycofany jak był na początku. Gumcio bardzo ładnie się oswoił, ale był kotem zdystansowanym. Dlatego tez bardzo długo nie zauważyliśmy, że coś złego z nim się dzieje :(

Myślę, że musisz dać jej czas. Może się okazać, że przystosuje się życia w mieszkaniu. Gdybyś zabrała ją zimą na pewno szybciej by doceniła ciepły kąt.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pon cze 06, 2011 7:28 Re: Moje koty wolnożyjace Kolejówka straciła swoje miejsce.

Jak dla mnie kot nie musi się miziac ,ale żebym wiedziała gdzie on się znajduje w mieszkaniu.Dlatego ta jest w jednym pokoju beż zakamarków.Ale dzisiaj jak rano włączyłam wiatrak widziałam jakieś zainteresowanie ,no i mysza w nocy musiała latać :wink: bo była pod fotelem.Nawet nie byłam z nią u lekarza ,nie chce teraz ją stresować .Odrobaczyłam i już ,resztę potem.Niby nigdy nie chorowała ,ale testy może by się przydały no i jakieś badania.Apetyt ma dobry ,ale je tylko nocą.Ja mam taką sytuację że oprócz kotek mało towarzyskich ,mam jeszcze dwa psy w tym jednego który ciągle chce się bawić z kotami.Kolejówka by chyba zeszła na serce.Jak dla mnie jest typem kota kanapowego ,ale to moje zdanie.Od czasu wypadku z podwórka pkp właściwie nie wychodziła ,dużo spała.Nieraz układała się na środku przy drzewie i spała .
DziękI Genowefa ,wszystkie uwagi i rady bardzo cenne :)
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Pon cze 06, 2011 8:16 Re: Moje koty wolnożyjace Kolejówka straciła swoje miejsce.

Naważniejsze, że kotak jest bezpieczna.
Ona potrzebuje czasu, jak każdy dziczek zabrany do domu. (U mnie takie stanowią większość.)

Pytanie, czy pokój jest dosłownie pusty?
W takim pomieszczeniu kot się źle czuje, bez wątpienia. Trzeba pokój trochę zagracić. Jakieś zwalone kartony, krzesło, szafka poprawiłyby jej samopoczucie.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon cze 06, 2011 9:13 Re: Moje koty wolnożyjace Kolejówka straciła swoje miejsce.

nie ,jest tapczanik specjalnie odsunięty od ściany ,stoi fotel za który ciągle się chowa.Biurko pod którym stoi budka,krzesło i jeszcze regał z książkami pod który się wbiła trzeciego dnia ,ale chyba jednak nie było jej wygodnie bo tam już nie wchodzi.Mogę wstawić i kartony ,ale pokoik nie jest duży.No i problem z otwieraniem okna .Otwieram na chwilę rano i pilnuje.Ale to stare budownictwo to nie jest bardzo gorąco.Pomyślę jak przymocować siatkę jak wrócę ze szpitala.
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Pon cze 06, 2011 19:43 Re: Moje koty wolnożyjace Kolejówka straciła swoje miejsce.

Kotka ma niestety lużne kupy ,takie prawie rozwolnienie ,ale nie często .Czy po tygodniu przebywania w nowym miejscu może to być stres?jedzenie to samo,na początku było ok.
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Pon cze 06, 2011 20:07 Re: Moje koty wolnożyjace Kolejówka straciła swoje miejsce.

Chyba nie stres, może coś pod twoją nieobecność najwyżej wystraszyło.
Głośny sąsiad ?
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pon cze 06, 2011 20:27 Re: Moje koty wolnożyjace Kolejówka straciła swoje miejsce.

Raczej nie ,nad nią nikt nie mieszka.Jedynie pies sąsiadki strasznie szczeka na klatce jak wychodzi na spacer,ale słyszy go od początku
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Pon cze 06, 2011 20:36 Re: Moje koty wolnożyjace Kolejówka straciła swoje miejsce.

Trzymam kciuki ,żeby samo przeszło :ok: :ok: :ok:

Ale u mnie tak bywało,że stres trzymał kota ,to był zdrowy,
a jak się uspakajało i oswajało, to zaczynały chorować po paru dniach... :roll:

No dobra koniec marudzenia, :lol:
ma być dobrze i już. :ok:
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Wto cze 07, 2011 7:22 Re: Moje koty wolnożyjace Kolejówka straciła swoje miejsce.

Rano kuweta pusta :D może się unormuje
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Wto cze 07, 2011 19:22 Re: Moje koty wolnożyjace Kolejówka straciła swoje miejsce.

Rozwolnienia nie ma ,czyli było chwilowe.Kotka nie jest zaineresowana zabawą ani zabawkami.
Kupiłam jej karmę CALM ,nie wiem czy to dobry pomysł ale może spróbować
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Śro cze 08, 2011 7:14 Re: Moje koty wolnożyjace Kolejówka straciła swoje miejsce.

czy ktoś zna karmę Calm ,czy można podawać w takich sytuacjach ?
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Śro cze 08, 2011 7:21 Re: Moje koty wolnożyjace Kolejówka straciła swoje miejsce.

Znam calm, jest dobra, ale trzeba ją długo podawać, żeby zadziałała - nie jest lekiem, tylko karmą. Z tym brzuszkiem kłopot, to może potrzebny intestinal, a potem calm, a może mieszaj? Suche nie powinno zaszkodzić, nie dawaj przez jakiś czas mokrego, żeby brzuszek się uspokoił.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Kaja, kasiek1510 i 177 gości