mój Euzebiuszku,Ebisiu ,Bubusiu Syneczku
od dwóch godzin Euzebiuszek spi na wiecznośc
już nic nie boli nie dokucza
Nie cierpi Dziecina moja Kochana
Wczoraj może był słaby ale też duzo chciał na spacer do ogrodu,chciał wieczorkiem spotkac sie z Tuptusiem
interesowały Go ptaki ,żaby
nawet otwieral buzię jak Go karmiłam
siusiał ,kroplówkę znosił bo nawet do ogrodu wzięłam ,powiesiłam butle na gałęzi drzewa i Dzieciak nie odczuwał kroplwki źle
była może pólnoc gdy Ruduś i Icia zaczeli przytulac Ebisia z całych Kocich sił
myli Go czule,obłapiali a On mruczał tym swoim bezgłosnym mruczeniem,ale położyłam palec na gardełku i czułam jak mruczy
tak wtulał główkę w Rudusia i szykał jak zawsze cycorka
potem gdy popatrzyłam na Icię to serce mi pekło
myslałam ze jej to oczko jak zwykle podłzawia
ale nie,wylizywała Ebiniowi buzię i z oby oczek strugami leciały łzy
Byłam przerazona
o 6 rano Ebinek już samodzielnie nic nie wypił
patrzył na mnie ale jego oczka miały wielkie źrenice
Ebinek miał takie maleńkie od urodzenia kropeczki,miał zupełnie inne oczka niż wszystkie nasze Kociaki
Gdy podeszłam do Niego był przerażony
nastroszył sierśc zrobił ogon jak wiewiórka i uszy położył po sobie i prychał jak dziki Kot
nie poznawał mnie ,pewnie widział groźną zjawę zamiast mnie
był okropnie zatruty mocznikiem
Dzwoniłam wcześnie do weta ale nie mogł przyjechac bo dzisiaj sam w lecznicy z praktykantką tylko
mógł dopiero po jedenastej
wydzwaniałam wszędzie ale i Ci którym zawsze niosłam pomoc mi odmówili
dopiero gdy upłakana wybiegłam na drogę to jedna z sasiadek zapytała co się dzieje i pojechaliśmy do miasta
Madzia była z nami na szczęście
Dopiero dzisiaj wet na spokojnie mi powiedział ze przeciez przeszło rok darowałam życia Ebisiowi że opiekowałam się nim najlepiej jak mogłam że był tyle czasu jeszcze szczęśliwy
ale ta niewydolnośc ta zapaśc funkcji Ebisiowych nerek była taka dziwna taka nagła
nerki rosły i rosły
nie pomagały kroplówki nic nie pomagało
Dzisiaj wet powiedział że ten nowotwór mógł niestety te nerki też zepsuc bo Ebinek od czasu gdy urósł guz pił dużo i nerki musiały pracowa i pracowac
Zawiozłam renala do lecznicy
za uśpienie wet nie wział złotówki
Powiedział ze już nic nie mozna było zrobic że to tak galopowało że nie było szans na podtrzymywanie przy zyciu
Ebiś wpadł by w śpiączkę a przedtem by ogromnie cierpiał
Pozwoliłam mu odejśc bo Kocham Go nad własne życie
On już biegnie po tęczowym moście do Maciejka,Łatulka i Innych
nie boli
My płaczemy
ja umarłam w dużej części
Gdyby teraz ktoś mogł ze mna pogadac chociaż
Kociaste szukają Ebisia
a On leży owinięty w swoją kolorową flanelową pieluszkę
zamknełam na klucz drzwi Kociego pokoiku
niech tam ma spokój i niech Kociaste nie widzą że Ebinek już nie pobiegnie z nimi lata po schodach i za piłeczkami
Matko jak to boli okrutnie
Dziękuję PumaIM,skaskaNH,miodalik
Cioteczki wiem że leki idą do nas
już nie pomogą,ale postanówcie co mam z nimi zrobic czy Wam odesłac czy potem jak dojdą załozyc wątek na forum z zapytaniem czy Ktoś nie przyjmie dla swojego Kotka
Dziękujemy Wszystkim za całoroczne wspieranie Ebisia
cisicy za czas który dostalismy za jej sprawą bo przysłała nam theranecron
a on powstrzymał na długi czas rozwój choroby
za te wszystkie kciuki
Za to że Jesteście







