Chwilę mnie nie było i trochę nowych wieści jest. Jedne dobre, drugie nieco mniej.
W DSie zainstalował sie Iks

Nie pisałam, bo wszystko zależało od tego, czy dzieciak dogada się ze stateczna psią rezydentką. Dopsienie przebiegło bez kłopotów, więc już oficjalnie Iks ma swój Domek. Chyba nie muszę pisać, że przed adopcją Iks został wykastrowany.
We wtorek wieczorem do moich drzwi zapukała moja sąsiadka, młoda kociara, Martyna. Bo na podwórku jest kot, biały. I czy to przypadkiem mój Paździu nie zwiał.
Paździu odliczył się na miejscówce, ale poleciałam zerknąć.
Przepiękny, biało-rudy, wystraszony. Dał się głasnąć i uciekał. Klatkę zlekceważył, kontener z mięskiem też.
Sidła mimo to zastawiłam i złapał się czarnuch. Jajcaty.

Już wykastrowany i puszczony.
A dziś z Oliwią- tą, która adoptowała Spedytora Dafa- robiłyśmy rozeznanie na podwórku kamienicy jej rodziców.
Nie jest dobrze, choć jeszcze nie dramat.
Podwórko zamieszkują trzy koty. Dwie kotki i kocurek. Dochodzi jeszcze jeden Pan Kot.
Ale dwie kotki urodziły
Jedna- czwórkę takich 5-6 tygodniowych już, druga ma 1,5- 2 tygodniowe maluchy. Trzy. Razem sztuk siedem.
Mamę z maluszkami będę chciała wziąć ja, starsze dzieciaki weźmie na tymczas Oliwia.
Dziś los i pogoda nam nie sprzyjały. Złowiłyśmy tylko jednego kocurka. Zawiozłyśmy do lecznicy. Już zrobiony.
Potem się rozpadało i koty się pochowały. I lipa.
Będziemy dalej łapały.
Za to miałam okazję odwiedzić Dafiszona. Chłopak jest rozpuszczony, rozbrykany, a Oliwia świata poza nim nie widzi.
Dzieciak trafił tak, ża klękajcie narody.
Poznajecie kawalera

No.
A na zabranie czeka jeszcze miot z Górniaka.....
Bo ta karmicielka, która miała się zgłosić po łapkę i ustalenie, co z maluchami-nie pojawiła się.
Do sprawdzenia jeszcze te "wirtualne" kocięta na rogu Kopcińskiego i Narutowicza.
Nie mam ich gdzie upchnąć. Załamka
DT/DS potrzebne na gwałt
