» Pt cze 03, 2011 1:56
Re: Widzę, czuję. Szczecin. POMOCY dla kociąt !!!
Kiedy zobaczyłam ze kotka nie zyje,przestałam piłować tą cholerną kłódkę. I tak niewiele widziałam, bo było ciemno.
Wcześniej dałam kociakom jeść, bo jak mnie usłyszały, to zaczęły płakać. Potem zobaczyłam kotkę. Weszłam do altanki i myślę co robic? Kociaki nie maja już nikogo kto je obroni. Matka nie żyje.Okienko nie jest duże w pomieszczeniu gospodarczym, ale leży tam martwa matka, a ja nie mogę się dostać do środka.Spokojnie może wejść tam lis czy kuna.
W dodatku dach tam przecieka. Jest duża wilgoć, a one chodziły po betonowej podłodze. Nie rozumiały....Nie rozumieja co się stało. Dlaczego mama nie przychodzi. Pomimo że je nakarmiłam i odsiusiałam, każdego po dwa razy.
Pomyślałam ze jedynym sposobem, zeby w nocy nie zgineły to zabrać je do altanki. Włączyłam piecyk. Dałam im taki czysty kocyk ,co im przywiozłam dwa dni temu, dałam jeszcze jedzonka. Kurczak smakował dużo lepiej niż paszteciki Gourmeta i odsiusiałam. Zuzia patrzała dziwnie na ten cały cyrk. Młody się obraził i nie wszedł wcale do altanki. A Myszka wyniosła się na swój stryszek.Dwóm kociaczkom musiałam zakroplić oczko. Temu jednemu kotka już wczoraj nie miała pewnie sił umyć. A drugiemu musiało się dzisiaj zakleić ,bo było świeże.