Nasze koty od kilku dni są strasznie miziaste. Maniusia wpada do łóżka na poranne i wieczorne mizianki, a wieczorem pakuje się TŻ-towi na kolana. Melisa przed chwilą zrobiła rzecz niebywałą - pogłaskana zaczęła mruczeć (to się jej akurat zdarza), a następnie wywaliła brzuszek do głaskania
Emma też przychodzi na sesję mizianek i pogawędkę, ale akurat mizianki w jej wykonaniu są dosyć specyficzne
Ostatnio rozmawiamy z TŻtem o Emmie. Mówię mu, że czasem mam poczucie winy, że do dziewczynek to mówimy puci, puci, kotecku, a do Emmy, to tak jak do dorosłego. Na co TŻ - traktujemy ją tak, jak ona nas traktuje

To jest idealna charakterystyka stosunków z Emmą

Przy czym Emma się i tak baaardzo zmieniła, zsocjalizowała. Im więcej mamy kotów, tym bardziej jest proludzka. Tak, jakby je naśladowała.
Kupiłam kotom tunel. Szeleszczący. Bardzo go lubią, zwłaszcza Melisa. A najbardziej o 4 nad ranem





Melisa wygrała bój o tunel, co zaakcentowała przywleczeniem tam ulubionej myszy. To jest ta mysz, którą regularnie znajduję we własnym łóżku

Emmie niezwykle trudno jest zrobić portret, gdyż jak widzi wymierzony w siebie aparat, to zaczyna natychmiast iść w jego stronę. Zdjęcie nieostre, bo wyłączyłam lampę. (Uprzedzam pytania, Emmie od urodzenia łzawią oczy mimo ton kropli i maści, a na białym futerku to bardzo widać).
