Kupiłam tej mojej rozpuszczonej bandzie duuużo fajnych smakołyków...
Tableteczki grass bits, serowe myszki, witaminki, malt kiss-ki...
Miałam nadzieję zrobić im niezłą radochę, a one co?
Jedzą jednym zębem, plują, świnią porozgryzanymi witaminkami po podłodze, obwąchują i zostawiają...
Największym świniakiem w tym wszystkim jest Karmel - on próbuje wszystkiego, ale tylko rozgryzie i wypluje
Miki łaskawie raczy zjeść serowe myszki, resztą gardzi
Laki... uznaje wszystkie te smakołyki za całkowicie niejadalne, chyba, że wrzuci mu się je do miski - wtedy myśli, że to karma i łyka wszystko w całości, nie domyślając się nawet smaku...
I bądź tu dobry dla zwierząt
Zacznę im kupować whiskasa
