Witaj Ciociu Kociaro, to ja - Cyrylek. Cieszę się, że zaglądasz na mój wątek. U mnie ok, tylko Bazyli mnie bije, bo z kolei jego bije Bacek i czasem Szarocia. Mój Duży myśli, że Bazyl jest zazdrosny, bo stworzyłem sobie z młodych własne stadko. A z kolei Dużej się wydaje, że to dlatego, że nadal tęskni za Honorcią, a tu obce koty (młodziaki) pałętają mu się po domu. Ja tam nie wiem, bo on nie chce o tym gadać. Ale cieszę się, że Duzi zamówili specjalną uspokajającą karmę, bo mam dosyć tego bicia
Feliway średnio pomógł na bitewne zapędy Bazylka, mam nadzieję, że RC Calm lepiej się spisze, a jak nie, to zwrócimy się o pomoc do behawiorysty, bo oddanie któregokolwiek kota nie wchodzi w grę (chociaż oddanie młodych byłoby chyba najlepsze, ale skoro podjęliśmy decyzję, że zostają, to zostaną i już).
Poza tym Cyrylek nadal jest smukły, lśniący, ale zmężniał, nadal straszny słodziak z niego. Ciamka rzadziej, bo Bacek też nauczył się ciamkać i chce mnie mieć na wyłączność

, za to zaczął się witać z moim TŻ-tem "czółko w czółko" (wskakuje na blat komody i ociera się łebkiem o twarz TŻ-ta) Wygląda to rozczulająco...

Dobry wujcio z niego - kiedy młodziaki były małe, pozwalał się ssać!

a teraz wychowuje towarzystwo, jak trzeba, to nawet skarci. Jego relacje z Bazylkiem są skomplikowane - raz się biją, a raz Bazyl go wylizuje. Czasem jest śmiesznie, bo atakowanemu Cyrylkowi na odsiecz przychodzi Bacek i spuszcza łomot Bazylemu.
Cyrylek chyba wreszcie czuje się pewniej, nawet próbuje uciekać na klatkę schodową, ale oznacza to, że oddala się na metr od drzwi i sprawdza co chwilę, czy są otwarte

Kochamy go bardzo, jest jedyny w swoim rodzaju, bardzo czuły i taki delikatny.
Nowe fotki będą, jak uda mi się napaść kogoś z rodziny z dobrym aparatem