Lepiej,lepiej. Ale w pracy urwanie głowy było a po pracy biegiem do weta .
Z Igiełkami poszłam a przy okazji dług oddać.Czas założyć im książeczki i umówić się na szczepienia.Zamówiłam większą ilość szczepionek to taniej będzie.Na pierwszy rzut w czwartek pójdą one ,Niusia i Kajka.Nastki szczepionka poczeka na nią.Bo smarczy się dziewczyna ciągle.
Igiełki były grzeczne.Igunia tradycyjnie ofuczała

doktorka co to łapy pchał nie tam gdzie należy.Ma grzybka na bródce.Tak to wygląda.Ja znów błłłłłeeee będę bo ktoś musi FuczyJapę smarować.Ignaś spokojnie, po bohatersku zniósł przegląd.
W klatce leżą na metalowej podłodze bo u nas gorąco. Wecik określił dzieciaki na 10 tygodni.Maluszki jeszcze, ale czas pomyśleć o ogłoszeniach.Jeśli ktoś doświadczony/nie przestraszony zdecydował by się na sekutnicę i na dobrze rokującego braciszka to byłoby fajnie.U nas w klatce to nie miejsce dla nich.Nie da rady trzymać ich tam w nieskończoność, wypuszczając tylko na troszkę.Zaś wypuszczone dołączą do brygady kotów i doopa całkowita będzie z oswajania. One rosną klatka nie. Demolowana jest ciągle.Jedzenie,żwirek,woda,posłanko...Misz-masz totalny.
Bisek nabywa nową umiejętność odźwiernego. Zaczyna próbować otwierać drzwi.

Te cudowne drzwi do pokoju córki gdzie każdego kota tylko szczęście czeka w postaci rozbebłanego wyrka. Strach pomyśleć co będzie się działo jak już posiądzie ten talent.
Wczoraj Rudzik darł się (tradycyjnie) pod tymiż drzwiami.Wpuszczony darł się znów pod tymiż drzwiami

ale z drugiej strony. TZ wstawał,chodził,wpuszczał ,wypuszczał...Szlag go trafiał ale Rudolf wytrwały był. Główka TZ zapracowała i domyślił się wreszcie o co chłopu chodzi.Zwołał Biska,Bianke i Niusię. Wpuścił do jęczącego i cisza błoga zapadła.On towarzystwo zapraszał a nie nas.
Niusiunia cudo kot się robi.

Mruczy, łasi się, nie boi się innych stworów.Ma apetyt za kilka kotów i wszystkie miski opróżni.A potem zakopie resztki.Taka porządnicka.

Kuweta wzorowa. Nawet jej za bardzo zapaskudzenie jej nie przeszkadza.Wreszcie Bisek ma troszkę luzu bo po niej nie MUSI zagrzebywać.
Nastka nie wychodzi nadal z pokoju. Siedzi w drzwiach i płacze. Boi się stada
Co jeszcze słychać zapytacie?Tradycyjnie boje, lanie, boje i lanie. A pomysłowość kota nie zna granic. Krew się ostatnio lała bo Kajkę Wojtek zaatakował.Włączył się Pikuś.Przyleciał Rudolf

,Angel

Barny a nie koty z nich. Zazdrosne mocno o każdy gest w stosunku do innych kotów.O maluszki szczególnie.Zachowują się jak starsze rozkapryszone rodzeństwo co to im starzy niespodziewanie od bociana bobo przytargali.Za bociana robiła Agneska
