Serdeczna prośba o podzielenie się ze mną informacjami w kwestii leczenia poparzeń słonecznych u kota.
Otóż, mam podopiecznego wiejskiego kocurka, umaszczonego biało-czarno, niestety z BIAŁYMI USZAMI, praktycznie nieowłosionymi. Różowe lusterko nosa pomijam... Kocur jest wolnożyjący, polujący (b.dużo czasu spędza na łąkach lub polach, czatując przy mysich norach), więc nie mam wpływu na to, ile czasu spędza na dworze, ani tym bardziej- na słońcu.
Kota widuję tylko w weekendy i podczas ostatniego pobytu na działce udało mi się podczas karmienia dotknąć jego uszu- były purpurowe, przypominały w dotyku szorstką skorupkę.
Wczoraj zaobserwowałam, że na krawędzi małżowiny usznej schodzą mu płaty zrogowaciałego naskórka. Wiem, że koty z białymi uszami są szczególnie narażone na nowotworzenie (w tym raka płaskonabłonkowego).
Nie dysponuję zdjęciami zmian skórnych, ale kocur prezentuje się tak:


Aktualnie w kalendarzu maj, przed nami kilka słonecznych miesięcy i stąd mój zestaw pytań:
1.Czy ktoś ma podobne obserwacje i doświadczenia w leczeniu poparzeń słonecznych?
2.Czy są jakieś dobre kremy p/słoneczne z wysokimi filtrami, bezzapachowe, dedykowane dla zwierząt? Jeśli tak, jak często należy je stosować? Jak szybko kot -wylizując łapkę i czyszcząc nią uszy- zetrze krem?
3.Niestety, z powodów w/w nie mam możliwości przetrzymywania go w zamknięciu podczas godzin okołopołudniowych, gdy słońce operuje najsilniej. Ewentualne interewencje farmakologiczne +kremy możliwe do stosowania tylko w weekendy
