jestem jak wypluta ,zupełnie nie mogę dojść do siebie .
Obudziłam się bladym świtem ,popatrzyłam wszystko spi ,zero jakiegokolwiek ruchu ,godzina 4,32

poleżałam z godzinę ,usnęłam.
Obudziłam się ,łypie okiem ,są żyją ruszają do ataku ,pierw kosmetyka twarzy ozorami ,Yoko robi masaż wędrując lub skacząc po mnie ,Pyza myje ręce ..Polatucha ocenia wszystko waląc mi się na twarz ..no mogę się unieść
Siadam i coś mi mignęło ,kot siedzi na parapecie ...tylko czemu u diabła za siatką

mała niebiesko oka larwa

jak ona to zrobiła ,żaden ,nigdy ,ona tak
udało się ,wyłowiłam małe diablątko.
mruczy ,tuli się mizia ,no i weź się na nią gniewaj

oblukałam siatkę i nie mam pojęcia którędy wylazła .
Na szczęście wychodząc z domu zamykam okna .
moja mała psia tymczaska leży ciągle pod fotelem ,wyjmuje ją ,pokręci sie po mieszkaniu ,pomerda ogonem i znów się chowa

Sama nawet nie pójdzie do jedzenia ,nie napije się wody.Na ogródku zachowuje sie ok.i wesoło.
jej rozczesanie zajęło mi ponad 2 godziny .
Biegiem do weta ,dziś z całą kocią trójką.
Mała Lusia jest trudnym fantem ,ona wciąż chora ,słabo reaguje na kolejny antybiotyk ,niechętna do jedzenia ,słabo rośnie ,słabo je ,kaszle ,katarzy
Jej brat ,Facet lepiej ale wciąż nie jest tak jak być powinno .
Niebiesko oka dobrze ,ale ciąg dalszy leczenia .
Ten kot ma tyle miłości i radości w sobie że kto ją adoptuje będzie ogromnym szczęściarzem.