Z dumą ogłaszamy, że urodziło nam się stowarzyszenie

Naszym priorytetem jest ograniczenie populacji bezdomnych i wolnożyjacych kotów na naszym terenie, a także doprowadzenie do powstania małego, działającego na zasadzie domu tymczasowego, miejskiego schroniska .
Oprócz tego, każdy z nas ma jakiegoś "hopla"- są osoby karmiące stada wolnożyjących kotów, w zimie przekopujące się do miejsc karmienia łopatą do śniegu, w lecie zbierające rozrzucone po działkach przez "miastowych'' kocięta.Bez nich nie możliwe było by zapanowanie nad stadami działkowych i przyblokowych kotów.
Są osoby lubiące wycierać własnymi włosami obcym ludziom piwnice z pajęczyn w pogoni za kotką do ciachnięcia, leżące godzinami na środku miasta pod krzakiem i kiciające do przestraszonego, schowanego pod tymże krzakiem kociaka, są też i takie, które na hasło "bardzochorykot" lub "onnapewnonieprzeżyje" starają udowodnić się niedowiarkom, że: a właśnie, że przeżyje!... I tak sobie działamy... stale pod opieką mamy około 150 kotów (w tym wolnożyjące, tymczasowe, oraz tzw,. koty menelskie, które niby mają dom, ale jednak trzeba kontrolować, czy wszystko w porządku), oraz kilkanaście psów. Leczymy,sterylizujemy,dzikie koty wypuszczamy, nienadające się do wypuszczenia lub mniej dzikie oswajamy, znajdujemy domy.
*INNI - wyszliśmy na przeciw oczekiwaniom "rynku", czyli nazwa zrobiła się sama: ileż to razy słyszeliśmy zdania w rodzaju: "dlaczego ja mam się zająć tym kotem? On jest chory i brzydki, trzeba leczyć! Ja nie mogę, niech inni się tym zajmą", "no tak, zimno temu psu w budzie bez podłogi, no, woda zamarzła w misce. Ale czemu akurat ja mam się narażać? Przecież inni też mogą coś zrobić!", "to co z tego że ten kot tak siedzi?No nie ma pół łapy, to jak ma chodzić. Trza go uspać, albo leczyć czy co...na ale czemu ja mam się tym zająć,przecież to nie mój kot? Co to ja jestem,święty? Co ja mogę? Ja już mam zwierzęta:mam rybki i papużkę, jak inni nie mają co robić, to niech się nim zajmą." Więc INNI przychodzą i się zajmują- trudno, ktoś musi być INNY.