
Pingwinia szuka domu na cito! Jest w szpitaliku, zaraz się kończy jej czas, a ja nic dla niej nie mam. Nic! I nie mogę jej wziąć na DT, po prostu nie mam już możliwości!



Pingwinia, młoda koteczka trafiła do szpitalika w Latchorzewie w bardzo tragicznym stanie, podczas patologicznego porodu. Uratowała ją natychmiastowa operacja (cięcie cesarskie wraz ze sterylizacją). Koteńka szybko dochodzi do siebie, jest bardzo kontaktowa. Jako bezdomna kotka powinna być niedługo wypuszczona na wolność.
Jednak jest to rozwiązanie w jej przypadku nie do zaakceptowania!
Po pierwsze Pingwinka ma niesprawną tylną łapkę. Zgina ją w stanie kolanowym w taki sposób, że co jakiś czas ją obciera. Wypuszczenie jej na woloność to pozwolenie na stałe urażanie i wdanie się stanu zapalnego, aż nie do uratowania.
W domu nie byłoby tego zagrożenia, poza tym łapkę można byłoby masować.
Drugim powodem przemawiającym za adopcją jest jej charakter. Mimo, iż została przywieziona jako "bezdomna" kotka jest zupełnie oswojona, jest bardzo przyjacielska, bardzo lgnie do ludzi, daje się brać na ręce i chce być głaskana.
Nikt z personelu szpitala nie ma serca jej wyrzucić. Z drugiej strony zgodnie ze stanem prawnym gmina nie będzie refundować pobytu kota do wypuszczenia.
Bardzo proszę o dom dla tej kotki, może być także dom tymczasowy. Jest na to dosłownie kilka dni!
Ogłosiłam ją na razie na jakichś 30 stronach i na facebooku. Kurczepieczone. Ja naprawdę nie mogę jej wziąć.

edit: wcześniej zapomniałam dopisać: testy FIV i FeLV ujemne!