Widzę, czuję. Szczecin. POMOCY dla kociąt !!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 26, 2011 10:56 Re: Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce. Jest nas wiele. Szczecin.

liszyca pisze:Też się cieszę, że mogę pomóc kociakowi :kotek: A w jakim Rekinek jest wieku? Wygląda na całkiem sporego, więc pewnie już powyżej roku :)

Co do kastracji - nie znam się za bardzo, ale myślę, że to kotki stwarzają największe "zagrożenie" jeśli chodzi o możliwość powiększenia stada. Kocurki co najwyżej będą wędrować, choć i wykastrowanym się zdarza, mój najstarszy kotek jest bezjajcewem od trzech lat i włóczęgostwo zostało mu niestety...


Rekinek jest już z nami ponad 7 lat. To bardzo mądry kociak. Już jako dzieciak był mądry i ostrożny. Przyprowadziła go Stelcia.Stelcia czyli jego mama ,wysterylizowana juz kilka lat temu. Ona była bardzo trudna do złapania. Co rusz przyprowadzała jakieś kociaki i szła sobie w swoja drogę. Nie wiem ile kociaków bylo wtedy w miocie. Wiem ze Rekinek miał jeszcze śliczna czarną siostrzyczke. Długo razem sie trzymały i kicia w wieku chyba 4 miesięcy zginęła tragicznie. Prawdopodobnie potracił ja samochód, bo znalazłam ja na poboczu. Rekinek został sam i bardzo się o niego martwiłam. Dostarczyłam mu tam cieplutką budkę drewnianą ocieplona styropianem i dość długo siedział w tym terenie. Potem zaczął zataczać coraz szersze kręgi. Teraz ma swój stały rejon, który patroluje. Dość dobre warunki żeby się schronić przed zimnem i chłodem.

Tak myślę ze głównie sterylizacja kotek ma kluczowe zadanie w przeciwdziałaniu bezdomności.To kotki rodzą i one są głównie obarczone ryzykiem zwiększenia populacji. Żeby zapłodnić kilkanaście kotek ,wystarczy jeden dochodzący niewykastrowany kocur.
Nasze kocurki wędruja ale jedynie w obrębie swojego rejonu. Rejon jest duży, zatem jest wymiana i zdarza się ze jednego dnia ten sam kot je na jednej stołówce, innego na innej.Generalnie nie wywędrowują, bo jak już kiedyś pisałam wśród naszych wysterylizowanych kotek są dziewczyny którym amory nie przeszkadzają a wręcz same bywają zalotne.Koty znają się od wielu lat.Każdy z nich wie czego może się spodziewać po drugim. Uważam relacje z stadzie za bardzo dobre.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31565
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 26, 2011 11:02 Re: Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce. Jest nas wiele. Szczecin.

Co do wędrowania to muszę przyznać Ci rację. To taki styl i kastracja nie koniecznie to zmienia. Mam przykład pod nosem. Kot od ludzi, którzy mieszkaja w sąsiedztwie. Stołuje sie u nas. Ostatnio spotkałam go kilka ulic dalej. Kilka dni temu spotkałam go jak patrolował rejon Trusi. Najgorsze jest jednak chyba to, ze kilka razy dziennie przemierza ruchliwą ulice. Już raz wpadł pod samochód i troche czasu minęło zanim znów zaczął powtórnie ryzykować. Ale cóż ciekawość jest chyba silniejsza.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31565
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 26, 2011 15:47 Re: Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce. Jest nas wiele. Szczecin.

iza71koty pisze:Kochani a co tak mało ostatnio zaglądacie do nas? martwię się...

No ja się właśnie zaczęłam martwić o poziom własnego intelektu - zaglądam i zaglądam na poprzedni wątek, a tam cisza... Trochę mnie to zaniepokoiło, ale co tam, nie będę Izie głowy zawracać i pytać co się dzieje, pewnie zajęta jest... A dziś skojarzyłam, że jak setna strona już jest, to się przecież nowy wąt zakłada i faktycznie w ostatnim poście był link do nowego (jak widać ze spostrzegawczością też u mnie ostatnio nie nalepiej) :D No to w końcu tu dotarłam :D

agiag

 
Posty: 2380
Od: Pon paź 20, 2008 16:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw maja 26, 2011 15:48 Re: Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce. Jest nas wiele. Szczecin.

agiag pisze:
iza71koty pisze:Kochani a co tak mało ostatnio zaglądacie do nas? martwię się...

No ja się właśnie zaczęłam martwić o poziom własnego intelektu - zaglądam i zaglądam na poprzedni wątek, a tam cisza... Trochę mnie to zaniepokoiło, ale co tam, nie będę Izie głowy zawracać i pytać co się dzieje, pewnie zajęta jest... A dziś skojarzyłam, że jak setna strona już jest, to się przecież nowy wąt zakłada i faktycznie w ostatnim poście był link do nowego (jak widać ze spostrzegawczością też u mnie ostatnio nie nalepiej) :D No to w końcu tu dotarłam :D


w takim razie witamy :1luvu:
Obrazek Obrazek

Rudolf [*] 12.04.2015
żegnaj kochany..

Puśka [*] 09.10.2015
żegnaj koteńko..

skarbonka

Avatar użytkownika
 
Posty: 5967
Od: Sob wrz 04, 2010 12:18
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw maja 26, 2011 15:51 Re: Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce. Jest nas wiele. Szczecin.

liszyca pisze:Też się cieszę, że mogę pomóc kociakowi :kotek: A w jakim Rekinek jest wieku? Wygląda na całkiem sporego, więc pewnie już powyżej roku :)

Co do kastracji - nie znam się za bardzo, ale myślę, że to kotki stwarzają największe "zagrożenie" jeśli chodzi o możliwość powiększenia stada. Kocurki co najwyżej będą wędrować, choć i wykastrowanym się zdarza, mój najstarszy kotek jest bezjajcewem od trzech lat i włóczęgostwo zostało mu niestety...

Kastracja kocurów wolno żyjących znacznie zmniejsza ryzyko zakażenia FIV i FeLV. Są na to stosowne wyniki badań. Dodatkowo niekastrowane kocury ze stada zapładniają niekastrowane kotki spoza stada. Wiekszość świadomych karmicieli kastruje także kocury.
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 26, 2011 16:17 Re: Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce. Jest nas wiele. Szczecin.

Zofia&Sasza pisze:
liszyca pisze:Też się cieszę, że mogę pomóc kociakowi :kotek: A w jakim Rekinek jest wieku? Wygląda na całkiem sporego, więc pewnie już powyżej roku :)

Co do kastracji - nie znam się za bardzo, ale myślę, że to kotki stwarzają największe "zagrożenie" jeśli chodzi o możliwość powiększenia stada. Kocurki co najwyżej będą wędrować, choć i wykastrowanym się zdarza, mój najstarszy kotek jest bezjajcewem od trzech lat i włóczęgostwo zostało mu niestety...

Kastracja kocurów wolno żyjących znacznie zmniejsza ryzyko zakażenia FIV i FeLV. Są na to stosowne wyniki badań. Dodatkowo niekastrowane kocury ze stada zapładniają niekastrowane kotki spoza stada. Wiekszość świadomych karmicieli kastruje także kocury.


podziękujemy już Pani za dobre rady
Obrazek Obrazek

Rudolf [*] 12.04.2015
żegnaj kochany..

Puśka [*] 09.10.2015
żegnaj koteńko..

skarbonka

Avatar użytkownika
 
Posty: 5967
Od: Sob wrz 04, 2010 12:18
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw maja 26, 2011 16:22 Re: Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce. Jest nas wiele. Szczecin.

iza71koty pisze:A to pewnie nie doczytałaś nigdzie. Nie kastruje kotków w stadzie. Zabiegom są poddawane tylko kotki.
Na to składa się wiele czynników, jak chociażby postawowy jakim jest Syndrom urologiczny SUK.zachowanie hierarchii w stadzie, zagrożenie w naturalnych warunkach.Nigdy tego nie praktykowałam i nie będę tego robić. Zrobiłam to wyjątkowo raz na prośbę Lekarza i niestety kastracja przyniosła więcej szkód niż pożytku.Kociaka nie ma już z nami.

iza71koty pisze:W stadzie koty są dobrze ułożone. Mają co dziennie ze sobą kontakt. Spotykają się podczas posilków. Nie ma dominantów typu macho. Są drobne sprzeczki, ale nie ma darcia futer.Są takie które się lubią i takie które za sobą nie przepadają.Patent już na to maja. Po prostu schodzą sobie z drogi.
Całkowite wykluczenie hormonów w stadzie zawaha naturalnym biosystemem i w efekcie dojdzie do pojawiania się w stadzie nowych , które zaczną się schodzić z odleglejszych terenów. Na to niestety nie możemy sobie pozwolić. W tej chwili jest do wykarmienia ponad setka kociaków. To bardzo dużo. Ponad połowę populacji stanowią kotki. Wysterylizowane od wielu lat i sterylizowane sukcesywnie na bieżąco.
Większość kocurków zamieszkuje tereny zielone. Nie stanowią zatem specjalnego zagrożenia jeśli chodzi o znaczenie terenu i uciążliwość dla ludzi.Z kolei same warunki w których żyja nie sprzyjają temu ,żeby koty mogły zostać wykastrowane, bo to często tereny gdzie muszą mieć oczy i uszy otwarte. Charakter kota po kastracji ulega zmianie i tak samo dotyczy to kotów wolnożyjach. Dochodzi ryzyko SUK a tego nie jestem w stanie wykryć w naturalnych warunkach.

Nie znam się na tym, dzięki za informacje :D
Mam 3 koty, 2 córki i 1 męża

12.02.2012 Kacperku :(
29.05.2013 Tosiu... 19 lat to piękny wiek... tak żal, że już nigdy nie wyjdziesz na trawkę...
19.10.2013 Wojtusiu...

Obrazek

key_west

 
Posty: 867
Od: Sob sty 22, 2011 2:38
Lokalizacja: Warszawa-Zacisze

Post » Czw maja 26, 2011 16:27 Re: Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce. Jest nas wiele. Szczecin.

key_west pisze:
iza71koty pisze:A to pewnie nie doczytałaś nigdzie. Nie kastruje kotków w stadzie. Zabiegom są poddawane tylko kotki.
Na to składa się wiele czynników, jak chociażby postawowy jakim jest Syndrom urologiczny SUK.zachowanie hierarchii w stadzie, zagrożenie w naturalnych warunkach.Nigdy tego nie praktykowałam i nie będę tego robić. Zrobiłam to wyjątkowo raz na prośbę Lekarza i niestety kastracja przyniosła więcej szkód niż pożytku.Kociaka nie ma już z nami.

iza71koty pisze:W stadzie koty są dobrze ułożone. Mają co dziennie ze sobą kontakt. Spotykają się podczas posilków. Nie ma dominantów typu macho. Są drobne sprzeczki, ale nie ma darcia futer.Są takie które się lubią i takie które za sobą nie przepadają.Patent już na to maja. Po prostu schodzą sobie z drogi.
Całkowite wykluczenie hormonów w stadzie zawaha naturalnym biosystemem i w efekcie dojdzie do pojawiania się w stadzie nowych , które zaczną się schodzić z odleglejszych terenów. Na to niestety nie możemy sobie pozwolić. W tej chwili jest do wykarmienia ponad setka kociaków. To bardzo dużo. Ponad połowę populacji stanowią kotki. Wysterylizowane od wielu lat i sterylizowane sukcesywnie na bieżąco.
Większość kocurków zamieszkuje tereny zielone. Nie stanowią zatem specjalnego zagrożenia jeśli chodzi o znaczenie terenu i uciążliwość dla ludzi.Z kolei same warunki w których żyja nie sprzyjają temu ,żeby koty mogły zostać wykastrowane, bo to często tereny gdzie muszą mieć oczy i uszy otwarte. Charakter kota po kastracji ulega zmianie i tak samo dotyczy to kotów wolnożyjach. Dochodzi ryzyko SUK a tego nie jestem w stanie wykryć w naturalnych warunkach.

Nie znam się na tym, dzięki za informacje :D

Szkoda, że mylne :?
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 26, 2011 16:28 Re: Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce. Jest nas wiele. Szczecin.

Dobranoc
Mam 3 koty, 2 córki i 1 męża

12.02.2012 Kacperku :(
29.05.2013 Tosiu... 19 lat to piękny wiek... tak żal, że już nigdy nie wyjdziesz na trawkę...
19.10.2013 Wojtusiu...

Obrazek

key_west

 
Posty: 867
Od: Sob sty 22, 2011 2:38
Lokalizacja: Warszawa-Zacisze

Post » Czw maja 26, 2011 16:29 Re: Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce. Jest nas wiele. Szczecin.

Zofia&Sasza pisze:
liszyca pisze:Też się cieszę, że mogę pomóc kociakowi :kotek: A w jakim Rekinek jest wieku? Wygląda na całkiem sporego, więc pewnie już powyżej roku :)

Co do kastracji - nie znam się za bardzo, ale myślę, że to kotki stwarzają największe "zagrożenie" jeśli chodzi o możliwość powiększenia stada. Kocurki co najwyżej będą wędrować, choć i wykastrowanym się zdarza, mój najstarszy kotek jest bezjajcewem od trzech lat i włóczęgostwo zostało mu niestety...

Kastracja kocurów wolno żyjących znacznie zmniejsza ryzyko zakażenia FIV i FeLV. Są na to stosowne wyniki badań. Dodatkowo niekastrowane kocury ze stada zapładniają niekastrowane kotki spoza stada. Wiekszość świadomych karmicieli kastruje także kocury.


Tak czytałam o tym.Nie dotyczy to tylko kopulacji ale równierz ryzyko istnieje podczas walk.Zatem teoretycznie każdy kocur może zostać zarażony.Pęd ku walce nie koniecznie ginie w momencie kastracji. Sporo wykastrowanych kocurów wolnożyjących ginie w niewyjaśnionych okolicznościach.Sporo o tym czytałam na Forum. A wiele z nich jest po prostu przepędzana ze stada,przez kolejnych dominatorów, które przychodzą i zajmują miejsce w stadzie. Przepraszam, ale na karmienie kolejnych dziesiatków kotów mnie po prostu nie stać.
Żeby zapłodnić kilkanaście kotek wolnożyjacych wystarczy jeden domowy wychodzący nie kastrowany kocur. A ludzi mających nie kastrowane domowe kocury jest mnóstwo.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31565
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 26, 2011 16:32 Re: Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce. Jest nas wiele. Szczecin.

iza71koty pisze:Mam Dobre Wieści. :D Liszyca :1luvu: pragnie zaadoptować Wirtualne naszego :D Rekinka. Bardzo, bardzo się cieszymy i Dziękujemy z Całego Serca :1luvu: :D :1luvu:

Ale fajnie! :dance2: :dance2: Rekinek jest taki ładny :1luvu:
Mam 3 koty, 2 córki i 1 męża

12.02.2012 Kacperku :(
29.05.2013 Tosiu... 19 lat to piękny wiek... tak żal, że już nigdy nie wyjdziesz na trawkę...
19.10.2013 Wojtusiu...

Obrazek

key_west

 
Posty: 867
Od: Sob sty 22, 2011 2:38
Lokalizacja: Warszawa-Zacisze

Post » Czw maja 26, 2011 16:34 Re: Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce. Jest nas wiele. Szczecin.

iza71koty pisze:
Zofia&Sasza pisze:
liszyca pisze:Też się cieszę, że mogę pomóc kociakowi :kotek: A w jakim Rekinek jest wieku? Wygląda na całkiem sporego, więc pewnie już powyżej roku :)

Co do kastracji - nie znam się za bardzo, ale myślę, że to kotki stwarzają największe "zagrożenie" jeśli chodzi o możliwość powiększenia stada. Kocurki co najwyżej będą wędrować, choć i wykastrowanym się zdarza, mój najstarszy kotek jest bezjajcewem od trzech lat i włóczęgostwo zostało mu niestety...

Kastracja kocurów wolno żyjących znacznie zmniejsza ryzyko zakażenia FIV i FeLV. Są na to stosowne wyniki badań. Dodatkowo niekastrowane kocury ze stada zapładniają niekastrowane kotki spoza stada. Wiekszość świadomych karmicieli kastruje także kocury.


Tak czytałam o tym.Nie dotyczy to tylko kopulacji ale równierz ryzyko istnieje podczas walk.Zatem teoretycznie każdy kocur może zostać zarażony.Pęd ku walce nie koniecznie ginie w momencie kastracji. Sporo wykastrowanych kocurów wolnożyjących ginie w niewyjaśnionych okolicznościach.Sporo o tym czytałam na Forum. A wiele z nich jest po prostu przepędzana ze stada,przez kolejnych dominatorów, które przychodzą i zajmują miejsce w stadzie. Przepraszam, ale na karmienie kolejnych dziesiatków kotów mnie po prostu nie stać.
Żeby zapłodnić kilkanaście kotek wolnożyjacych wystarczy jeden domowy wychodzący nie kastrowany kocur. A ludzi mających nie kastrowane domowe kocury jest mnóstwo.

Czyli tak - badania swoje, a Ty i tak wiesz lepiej :? EOT
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 26, 2011 16:34 Re: Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce. Jest nas wiele. Szczecin.

Zofia&Sasza pisze:
key_west pisze:
iza71koty pisze:A to pewnie nie doczytałaś nigdzie. Nie kastruje kotków w stadzie. Zabiegom są poddawane tylko kotki.
Na to składa się wiele czynników, jak chociażby postawowy jakim jest Syndrom urologiczny SUK.zachowanie hierarchii w stadzie, zagrożenie w naturalnych warunkach.Nigdy tego nie praktykowałam i nie będę tego robić. Zrobiłam to wyjątkowo raz na prośbę Lekarza i niestety kastracja przyniosła więcej szkód niż pożytku.Kociaka nie ma już z nami.

iza71koty pisze:W stadzie koty są dobrze ułożone. Mają co dziennie ze sobą kontakt. Spotykają się podczas posilków. Nie ma dominantów typu macho. Są drobne sprzeczki, ale nie ma darcia futer.Są takie które się lubią i takie które za sobą nie przepadają.Patent już na to maja. Po prostu schodzą sobie z drogi.
Całkowite wykluczenie hormonów w stadzie zawaha naturalnym biosystemem i w efekcie dojdzie do pojawiania się w stadzie nowych , które zaczną się schodzić z odleglejszych terenów. Na to niestety nie możemy sobie pozwolić. W tej chwili jest do wykarmienia ponad setka kociaków. To bardzo dużo. Ponad połowę populacji stanowią kotki. Wysterylizowane od wielu lat i sterylizowane sukcesywnie na bieżąco.
Większość kocurków zamieszkuje tereny zielone. Nie stanowią zatem specjalnego zagrożenia jeśli chodzi o znaczenie terenu i uciążliwość dla ludzi.Z kolei same warunki w których żyja nie sprzyjają temu ,żeby koty mogły zostać wykastrowane, bo to często tereny gdzie muszą mieć oczy i uszy otwarte. Charakter kota po kastracji ulega zmianie i tak samo dotyczy to kotów wolnożyjach. Dochodzi ryzyko SUK a tego nie jestem w stanie wykryć w naturalnych warunkach.

Nie znam się na tym, dzięki za informacje :D

Szkoda, że mylne :?



No tak, tylko Twoja wiedza jest tą słuszną.
Szkoda więc marnować czas, na taki ciemny gród :wink:

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Czw maja 26, 2011 16:38 Re: Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce. Jest nas wiele. Szczecin.

iza71koty pisze:Kochani a co tak mało ostatnio zaglądacie do nas? martwię się...




Obrazek ObrazekObrazekObrazek
Obrazek


Zaglądam i witam wszystkich ze zwierzyńcem :1luvu: Wszystkie wykastrowane.W domu i na olbrzymim balkonie żyjące :mrgreen:
Ostatnio edytowano Czw maja 26, 2011 16:45 przez welina, łącznie edytowano 3 razy

welina

Avatar użytkownika
 
Posty: 5814
Od: Pon sty 25, 2010 15:17
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 26, 2011 16:39 Re: Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce. Jest nas wiele. Szczecin.

Moja odpowiedzialność za stado dotyczy zarówno sterylizacji wszystkich kotek w stadzie jak i nie burzeniu naturalnych barier ochronnych kocurów, które żyją w naturalnym środowisku i realnie spotykają się z innymi realiami niż domowe pieszczochy.Tym kocurom żeby przetrwać potrzebne są hormony. Niestety.
Spotkałam wiele opinii że kastrowane kocury wolnożyjace są karmione najtańszymi karmami bytowymi.Jeśli to jest odpowiedzialna opieka i nikt nie myśli o tym ze w pewnym momencie może pojawic się problem SUK,a kot skona w strasznym cierpieniu, to ja już mam niewiele w tym temacie do powiedzenia.Ryzyko wystąpienia SUK u kastrowanego kocura przy nieodpowiedniej diecie jest kilkakrotnie wyższe niż u sterylizowanej kotki.Swoja wiedzę opieram na wieloletniej praktyce. Nie na czystej teorii.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31565
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Wojtek i 30 gości