ja wczoraj konno pojeździłam
pierwszy raz porządnie tak od .... trzech lat
kiedyś jeździłam dużo, trzy-pięć razy w tygodniu
w klubie pod Krakowem - głównie na Ratanie - wielkiej, srokatej kobyłce
aż w końcu zrobiono jej uprzejmość i ją sprzedano - na zasłużony odpoczynek od naszego klubu
potem trochę na jej córce Rugii próbowałam ale to nie było to samo
a potem się skończyło
aż do zeszłego roku - w okolicy znalazłam stajnie, pojechałam, wsiadłam i ... końo kulał
kolejna taka rekreacja gdzie co chwila jakaś kontuzja
to się zniechęciłam chyba
aż tu żona szefa jak usłyszała, że jeździłam to się napaliła, że też chce
no i zdopingowała mnie
znalazlam inną stajnie
umówiłam nas
ona pierwszy raz - na lonży
ja na kobyłce - która o zgorozo - jest do wydzierżawienia a nawet kupienia
i tak przez godzinkę pojeździłam
zakłusowałam, zagalopowałam
kobyłka rewelacja - mówią na nią Bimba - jeszcze nie ustalili jak na naprawdę na imię
a mnie dziś bolą nogi w każdym calu
i muszę pokombinować jak tu częściej jeździć
bo moje godziny pracy, bo stajni godziny pracy
to Ratanka

Rugia jej córa
