próbuję mu wycierać te giluchy, ale skurkobany nie pozwala. a nawet powiem więcej, obraża się po tego typu zabiegach

nos wytarty - obraza

tabletka zapodana - obraza

na szczęście nie trwa to długo, wybacza mi i kumplujemy się nadal

generalnie Filuś, co tu kryć, nudzi się niemiłosiernie zamknięty w swojej samotni. ja go oczywiście odwiedzam jak mogę, ale to dla niego zbyt mało. Filuś swoje niezadowolenie uzewnętrznia miaucząc pod drzwiami...

poza tym Filusiek śpi albo wygląda przez otwarte drzwi balkonowe... spokojnie, spokojnie - nie wyskoczy, nie denerwujcie się Cioteczki

Filuś, to kocio spokojny i pomimo swojego brzusia, dość sprawny ruchowo. na początku zastanawiałam się czy wskoczy na łóżko, ale spox - hyca sobie bez problemu.
dzisiaj odbyła się również pierwsza wspólna zabawa papierową kulką. całkiem dziarsko mu szło... a jak mnie drapnął za którymś razem, to krew się polała

niestety Filuś nie dał sobie obciąć pazurków, to znaczy pierwsze trzy jakoś poszły, ale jak skumał o co kaman, to już o obcięciu reszty nie było mowy.
Filuś, to straszny myziak. jak do niego przyjdę, to chodzi i macha ogonem, obciera się, barankuje, no i oczywiście podgryza... ale nie mocno... i jak gryźnie, to zaraz zaczyna lizać, jakby przepraszał, że to zrobił i żeby już nie bolało

mój TŻ, który w zaistniałej sytuacji z Filusiem dzieli jedno łoże



śpi przy poduszce, czyli to kot przypoduszkowiec

bo moje koty, to każdy inny typ. Szejna: podkołderkowiec, Ambera - przypoduszkowiec, James - nakołderkowiec. całe szczęście, że każde śpi w innym sektorze, bo oczywiście zaraz by się tłukły, a tak jest względny spokój. no chyba że James przespaceruje się po Szejnie, to jest warczenie i prychanie...


zważę Filodendrona, bo jestem ciekawa czy trochę schudł.
powiem Wam, że spodziewałam się, że Filuś to żarłok. że będzie się rzucał na jedzenie i wymiatał wszystko do czysta. a wcale tak nie jest. suche ma cały czas w misce, a mokre daję mu raz dziennie. trochę podziubie suchego, trochę podziubie mokrego. nie zjada wszystkiego chociaż nie nakładam mu jakiś ogromniastych porcji. może to przez to katarzysko okropne nie ma apetytu...
na razie to wszystko. zrobię jakieś zdjęcia i wstawię - może jutro.