» Śro maja 25, 2011 10:32
Kochany i rozpieszczany, NA SIŁĘ WYWIEZIONY DO SCHRONISKA!!
Witam wszystkich na forum.
Bardzo proszę o pomoc, nie wiem już co robić!
Sytuacja wygląda tak:
W okolicach bloku, gdzie mieszkają moi rodzice (Warszawa) mieszkał kot miejski, wolnożyjący.
Czarny, spory kocur. Wszyscy mieszkańcy go dokarmiali, zmieniali wodę w zimie, panie z ochrony wybudowały mu budkę na zimno i deszcz, kot mieszkał tak co najmniej 3 lata, w dobrym zdrowiu.
Jakiś człowiek (ojciec 2 dziewczynek) uwziął się na kota. Straszył panie z ochrony, że będą musiały zapłacić za wymianę piasku z piaskownicy (była zakrywana na noc, w dzień bardzo jej pilnowały), awanturował się: "Robicie tutaj schronisko".
Awanturował się też w spółdzielni. Tak skutecznie, że wczoraj
TEN ZADBANY I KOCHANY KOT ZOSTAŁ WYWIEZIONY DO SCHRONISKA (podobno do Klarysewa)
Panie z ochrony zalewają się łzami, już jednego porzuconego (półdzikiego) kota przygarnęły. Mieszkańcy są bezsilni.
CO mogę zrobić?
Czy jest w ustawie o ochr. praw zwierząt przepis pozwalający na egzekwowanie praw zwierząt wolnożyjących?
Czy jest coś takiego jak instytucja "oficjalnego karmiciela" w gminie?
Czy tylko mając takiego zarejestrowanego karmiciela, kot jest "nie do ruszenia"?
Czy spółdzielnia ma prawo wywieźć zwierzę wolnożyjące?
Czy ktoś na forum może udzielić informacji o schronisku w Klarysewie (czy chodzi o "Azyl")?
Czy to prawda, że kot musi przebywać po umieszczeniu w schronisku co najmniej 2 tygodnie i wcześniej nie da się go wyciągnąć?
Bardzo proszę o radę! Nie wiemy od czego zacząć ;( Chcemy zwrócić spokojne życie naszemu małemu mieszkańcowi. Takie, jakie było zanim znudzony, nowobogacki garniturek skrzywdził kota ;(