Pani Beato, rozumiem Pani rozżalenie, choć jeśli chodzi o tekst pini 1 (przynajmniej ten początkowy) to nie wydaje mi się on w najmniejszym stopniu obraźliwy - każdy kto kiedykolwiek karmił dużą grupę kotów, zwłaszcza takich, które przez jakiś czas żyły na ulicy, walcząc o jedzenie, jest przyzwyczajony do tego typu widoków (tzn. że koty zabierają na bok jedzenie lub przeciwnie- z warkotem okupują miskę).
Jeśli jednak znalazłaby Pni chwilę czasu zapraszam do przeczytania i przemyślenia wątku:
viewtopic.php?f=1&t=131384&start=0&hilit=Bo+wy+musicieRóżnica między Panią a działaniami chyba wszystkich fundacji lub stowarzyszeń jest taka, że w Fundacji czy Stowarzyszeniu działa więcej niż 1 osoba i taka organizacja ma osobowość prawną. Nie dostaje na swoją działaność żadnych pieniędzy z budżetu państwa, zwykle gminy również nie wspomagają organizacji pozarządowych pieniędzmi (niektóre gminy przekazują tylko talony na leczenie/sterylki lub jakąś karmę - jedno i drugie w ilości delikatnie mówiąc ograniczonej). Dlatego oprócz opieki nad zwierzętami będącymi pod ich opieką i szukaniem im nowych domów, głównym zajęciem członków fundacji jest pozyskiwanie środków na tę opiekę - karmę, leczenie etc - bo bez pieniędzy trudno ratować kogokolwiek. Członkowie Fundacji i Stowarzyszeń nie dostają za swoją pracę żadnych pieniędzy - robią to pro publico bono, w czasie wolnym od pracy i zajęć domowych, dokładając się do utrzymania fundacyjnych zwierząt poprzez płacenie składek, jeżdżenie z nimi do weta, branie "na tymczas" zwierząt wymagających szczególnej opieki.
Z powodu wszelkich nieprzyjemności jakie stały się Pani udziałem jest mi przykro - co prawda nie jestem członkiem Fundacji SOS, ale również staram się pomagać kotom w miarę moich możliwości.