No więc u pani doktórki byłam. Diagnoza postawiona :
No to co pani właściwie jest? 
No wlaśnie CO MI JEST

Pani doktór nie wie, ja też nie.
Na pewno nie mononukleoza, bo przy tym gorączka jest przez tydzień bardzo wysoka. Ja miałam bardzo wysoką gorączkę przez 4 dni (qu... o dwa dni za krótko) jakbym wiedziała, to bym powiedziała, że przez tydzień. No i, że przy tym śledziona jest powiększona - wiem, podobno już przed śmiercią

jak ma pekać. A skąd ja wiem, czy tej śledziony nie miałam powiększonej, jak mnie nikt nie zbadał??? Może i miałam. A może i nadal mam, tyle, że pani doktór nie obmacała mojej śledziony, to też pewnie nie wie.
Zapytałam, czy od kotów mogłam coś nawlec. Odparła, że pewnie, że tak - chorobę kociego pazura. Tyle, że chyba by mnie musiał jakiś podrapać albo użreć, a nic takiego się nie stało.
Dostałam duomox na tydzień, bo COŚ TAM w płucach jeszcze po tej infekcji jest niedoleczone. Tylko, CO TAM jest - po co wnikać. Jeszcze sie okaże, że jestem na coś chora
Dajcie spokój to zakrawa na cyrk. U nas na zadoopiu wszędzie tak jest , u lekarzy, u wetów, w szkołach - normalnie ciemnogród i tyle.
Bilborda nie kojarzę zupełnie
