smarti pisze:..co do Edisi- inni weci u których była leczona Edisia,polecili ją uśpić już wtedy kiedy przejęła ją ode mnie Marzenia,czyli ok miesiąc temu-dokł daty nie pamiętam.
I właśnie dlatego że moi weci nie wiedzieli dla niej szansy zdecydowałyśmy "oddałać ją" do jej starej kliniki- z nadzieją że inni weci dadzą radę..
niestety stan Edisi zamiast się poprawiać,wahał się aż w końcu pogorszył się.-nawet prof.Galantym nie widział dla niej szans.
Mimo to próbowano jeszcze-niestety nie udało sie..
to wszystko co mam na ten temat do napisania.Kotka była w szpitalu cały ten czas-w renomowanym szpitalu pod opieką najlepszych lekarzy.
Nierozumiejące tego faktu hieny mogłyby sobie darować swoje obrzydliwe komentarze,ale do tego musiałyby reprezentować jeszcze jakikolwiek poziom..
Smarti, ale to co piszesz dokładnie potwierdza to, co napisałam ja. Koteczka nie była prowadzona przez wetów z VilaWetu cały czas. Tę lecznicę znam i jestem o niej jak najlepszego zdania. I nie pisze tego, aby Ci dopiec. Może warto z tej smutnej historii wyciągnąć wniosek, że ciężko chorego kota powinien konsekwentnie leczyć JEDEN wet? Powtarzam, doktor Ściskalska na pewno nie podałaby leku bez uprzednich badań, a przecież same pisałyście, że po odrobaczaczu stan Edisi się pogorszył.
Na koniec bardzo proszę - staraj się unikać inwektyw. Ja ani Ciebie, ani Marzeni11 nie obrażam
