» Czw maja 19, 2011 11:59
Re: HENIEK CHORY, BRAK DT POMOCY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
moje koty, mój cyrk.
moje koty, więc sama mam sobie je wozić do weta.
moje koty, więc sama mam je utrzymywać.
moje koty...
Mój kręgosłup, od czwartku nie trzymałam w ręku nic cięższego niż portfel, telefon czy ubranie... Mój kręgosłup, jak oleję nakazy lekarza, to będzie mój cyrk.
A póki co to miarka się przebrała, ja nie mam siły zajmować się kotami w tej chwili, bo przy Heńku kuwety sprzątam gruntownie 2 razy dziennie, bo inaczej się nie da, a lekkie nie są, mimo, że na żwirku oszczędzam jak tylko się da...
Dziś zepsuła mi się pralka, filtr był zapchany sierścią, oczyściłam i myślałam, że okej, ale nie jest okej, woda wylewa się górą bo pralka "straciła" umiar w pobieraniu wody, zalałam łazienkę i przedpokój 3 razy.
Ze sprzątaniem jestem w domu sama, TŻ tylko na moje polecenie "trochę" odkurzy... Mimo L4 i tego, że mimo leków wciąż bolą mnie plecy, to sprzątam 3 dzień na raty, bo... bo jak pracuję od 6 rano, to nie umiem zupełnie się zorganizować ze sprzątaniem, po pracy jadę po synka do przedszkola a potem z nim do kogoś, albo na plac zabaw, zakupy... Bo w domu jest coraz większy syf, nienawidzę własnego mieszkania!!! A jak przychodzę z synkiem z przedszkola do domu i próbuję sprzątać to kosztem synka i krzyków na niego o wszystko..
4 dni czekałam, aż poczuję się lepiej, by kupić specyfik i wyprać kanapę, 4 dni spaliśmy na zasikanej śmierdzącej...
TŻ pracuje po 10 godzin dziennie, kłócimy się o to, bo ja nie mogłam długo pracy znaleźć, a jak już znalazłam, to mi dosłownie każe znaleźć lepiej płatną. Jestem na stażu, mam 890 zł na rękę co starczy akurat na nasze długi, które mamy przez przeprowadzkę - jak moja rodzona matka zwariowała... Znaczy te długi by były, ale nie pogłębiły by się i inaczej jest, jak spłaca się raty za coś i się z tego korzysta, a inaczej się człowiek czuje, jak spłaca raty za coś, co stracił i co ta (cenzura) sprzedaje.
Poza pracą studiuję zaocznie i to, że płacę za studia nie znaczy, że nie muszę się przygotowywać do zajęć, więc chodzę z dzieckiem po bibliotekach...
Mam 4 koty na 35 metrach kw.
Mam pokój z kuchnią, moje dziecko ma swoje łóżko, ale nie może na nim spać, bo jest to drugie jego spanie doszczętnie zasikiwane przez koty....
Wcześniej miałam 2 pokoje z kuchnią, koty miały balkon... ja miałam gdzie pranie wywiesić, teraz mam balkon graciarnię...
Jestem tydzień na L4 i grosza mi za to nie zapłacą, zapierdalam 8 godzin fizycznie (wiem, jak wiele, wiele osób, ale ja po 3 tygodniach od kręgosłupa usłyszałam "zwolnij")
Mam za dużo kotów, nie radzę sobie z nimi, są całymi dniami same, odbijają sobie to w nocy jak śpimy, skaczą po nas, skaczą po szafkach, zrzucają rzeczy, TŻ wiecznie niewyspany i wściekły... ja wiecznie nie wyspana i wściekła...
Tego ich szaleństwa nie było jak siedziałam w domu...
Nie jestem w stanie zapewnić kotom właściwej opieki.
Nie jestem w stanie kilka razy dziennie zaglądać do domu do kuwet, żeby jak TŻ wróci z pracy nie śmierdziało...
I co mam zrobić Waszym zdaniem?
Odkąd poszłam do pracy, zaniedbałam dom, zaniedbuję koty, zaniedbuję dziecko, bo nie mam sił nawet mu wieczorem ubrania na rano przyszykować do przedszkola...
Z bilansu w głowie jaki przeprowadziłam to wyszło mi, że jestem niezaradna, słaba i do dupy.
Chcę by Heniek trafił gdzieś, gdzie będzie mu dobrze, u mnie nie jest.
Myślałam też o oddaniu jednej z moich kotek...
Oczywiście Heniek jest moim ostatnim tymczasem.