Pojechaliśmy dziś (w zasadzie to już wczoraj) wszyscy razem do nowego domku. Pędzelek, nowy opiekun i ja

Kocurek ciężko zniósł podróż, to duży stres dla takiego kociaka. W nowym miejscu był trochę dziki, przywitała go kotka sąsiadów zza szyby. Wiadomo - jest narazie przerażony całą sytuacją, ale nie było innego wyjścia. Dał się trochę pomiziać, nawet wziąć na chwilę na ręce. Trafił do bardzo dobrego domku, potrzebuje teraz dużo czasu, spokoju i miłości, i mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
Teraz trzymamy kciuki za dobrą i szybką adaptację
