Wczoraj poleciałam po whiskasa w saszetce bo felixa jeść nie chciał...
Biegł do miski, jak opętany, ale tylko powąchał i postanowił zakopać...
Z whiskasem było podobnie...
Za to rano radośnie przybiegł do kuchni głośno dopominając się żarcia - zjadł całą miseczkę mokrego.
Mam nadzieję, że już będzie dobrze...
