Wygląda na to, że już po kichaniu. To jednak chyba nie było przeziębienie, tylko coś musiało latać w powietrzu i podrażniać kocią śluzówkę. Dziś mimo pięknej pogody Kulokot jest mało energiczny i dużo śpi - chyba wyczuwa nadciągającą zmianę aury. Zresztą i mnie się nic nie chce, mam takie ciśnienie, że cud, że jeszcze nie śpię na siedząco.
U nas leniwa sobota. Kulokot korzystał z pięknej pogody i wylegiwał się na słońcu. Ja wprawdzie najpierw zmusiłam się, żeby zrobić małe prasowanie (nie lubię tego zajęcia ), ale potem nagrodziłam się zezwoleniem na lekturę. Książka tak mnie wciągnęła, że przeczytałam całą.
Kulokot delektuje się ciepłem - wyleguje się na parapecie, od czasu do czasu żądajac jedzenia. Niestety Kulokotowi rozregulował się zegar i o 5.30 myśli, że jest 6.30 i miaukoli o śniadanie. Chwilami odzywają się we mnie mordercze instynkty