aamms...

a jak ja się cieszę

.Nie sądziłam,że mąż zaraz po wzięciu do domu małego kota pozwoli mi wziąć tą bidę Isię

.No ale widać ,że nie znam własnego męża

A Isia...a no chyba załapuję,że ta zmiana po kilku mc z krzaków to fajowa sprawa

-lżej na grzbiecie(nie boli,nie swędzi),oczka ktoś przemyje,czuć głaskanie i jest w ogóle jakaś wreszcie ręka do głaskania,znów smakołyki,fotelik do spania,podusia i pańci łóżeczko(choć na razie za dnia bo w nocy zwiedzanie nowych kątów

Nawet otwieranie lodówki już Isia kojarzy bo zaraz przybiega...wie że są tam pyszności wszelakie

.To jest dopiero trzeci dzień ale widać po niej że brakowało jej ludzia i domku...takiego na własność.
Tak bardzo i ja się z Isi cieszę...
I jak tu nie kochać zwierząt jak dają nam tyle miłości...Moje 4 znajdy-Moreta,Keya,Rademenes i Isia