Ciąg dalszy losów mojej gromadki..nowa rezydentka - Kasia!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 12, 2011 15:59 Re: ciąg dalszy losów mojej Chmurki

Chciała bym być taka jak Ty,hanelko,bardziej twarda,chociaż i Ty cierpisz z powodu cierpienia Twoich zwierzaczków.Ja chyba za bardzo się z tym obnoszę i są tacy,którzy uważają to za dziwactwo-"przecież ludzie także cierpią i nad nimi tak się nie użalasz".Może i tak,ale ludzie mają języki,potrafią okazać swoje cierpienie i dużo łatwiej im pomóc,a zwierzę znosi cierpienie,często nie mogąc tego okazać.Chmureczka była dla mnie wyjątkowa,może dlatego,że bardzo dużo przeszła,a los jeszcze na koniec tak ją pokarał.Z tym nie mogę się pogodzić i chyba nigdy się nie pogodzę. :cry:
Obrazek

Juliśka

 
Posty: 399
Od: Sob sty 15, 2011 20:45
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 12, 2011 16:24 Re: ciąg dalszy losów mojej Chmurki

Juliśka pisze:Chciała bym być taka jak Ty,hanelko,bardziej twarda,chociaż i Ty cierpisz z powodu cierpienia Twoich zwierzaczków.Ja chyba za bardzo się z tym obnoszę i są tacy,którzy uważają to za dziwactwo-"przecież ludzie także cierpią i nad nimi tak się nie użalasz".Może i tak,ale ludzie mają języki,potrafią okazać swoje cierpienie i dużo łatwiej im pomóc,a zwierzę znosi cierpienie,często nie mogąc tego okazać.Chmureczka była dla mnie wyjątkowa,może dlatego,że bardzo dużo przeszła,a los jeszcze na koniec tak ją pokarał.Z tym nie mogę się pogodzić i chyba nigdy się nie pogodzę. :cry:
Chmureczka też była po części moja. I Ciebie bardzo mi żal.
Obrazek

hanelka

 
Posty: 8984
Od: Nie lut 24, 2008 19:33
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 12, 2011 18:10 Re: ciąg dalszy losów mojej Chmurki

Juliśka ten wstrętny los ją na koniec nie pokarał. :!: On jej wynagrodził i przysłała do ciebie.By miała dobre i kochające ostatnie dni.By zabrała twoje wspomnienie za TM.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Czw maja 12, 2011 19:09 Re: ciąg dalszy losów mojej Chmurki

Szkoda,że ta nagroda nie była wydłużona w czasie.Ona była jeszcze taka młoda,a już skazana na takie cierpienia.Właśnie z tym nie mogę się pogodzić.Dlaczego,do jasnej ch......tak szybko tracimy tych,których kochamy?Może jestem rozhisteryzowaną starą babą,ale wierzcie mi,ostatnio straciłam wszystkich swoich bliskich i dlatego jestem tak rozżalona.Zwierzątko które tak pokochałam,też mi zabrano,dlaczego? :crying:
Obrazek

Juliśka

 
Posty: 399
Od: Sob sty 15, 2011 20:45
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 12, 2011 20:39 Re: ciąg dalszy losów mojej Chmurki

Juliśka pisze:Szkoda,że ta nagroda nie była wydłużona w czasie.Ona była jeszcze taka młoda,a już skazana na takie cierpienia.Właśnie z tym nie mogę się pogodzić.Dlaczego,do jasnej ch......tak szybko tracimy tych,których kochamy?Może jestem rozhisteryzowaną starą babą,ale wierzcie mi,ostatnio straciłam wszystkich swoich bliskich i dlatego jestem tak rozżalona.Zwierzątko które tak pokochałam,też mi zabrano,dlaczego? :crying:

Chmureczko mi też wyrwałaś kawał serducha.....
Już ciebie nic nie boli. :1luvu:
Obrazek

cypisek

 
Posty: 8466
Od: Czw lut 26, 2009 18:44
Lokalizacja: Swinemünde, Oslo

Post » Pt maja 13, 2011 4:14 Re: ciąg dalszy losów mojej Chmurki

Nie wiem czy nie mam następnego problemu.Dzisiaj o 4-tej nad ranem moja Pusia miała silną biegunkę i dwa razy wymiotowała.Mam nadzieję,że to była chwilowa niedyspozycja.Obserwuję ją i jeśli to się powtórzy to czeka mnie znowu wycieczka do kliniki.
Obrazek

Juliśka

 
Posty: 399
Od: Sob sty 15, 2011 20:45
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 13, 2011 6:08 Re: ciąg dalszy losów mojej Chmurki

Witaj Julisiu-spokojnego dzionka :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Biegaj sobie za TM kochana Misieńko [*]/26.05.2005r.-11.11.2010r./
===================================
Teraz w Twoim domku mieszka Miłka:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że pięknota

Dom bez kota jest jak samolot bez pilota

ula-misia

 
Posty: 17144
Od: Pon lis 01, 2010 14:34
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pt maja 13, 2011 14:28 Re: ciąg dalszy losów mojej Chmurki

Witaj,ula-misia,ale chyba nie jestem w temacie,albo coś przeoczyłam.Nie bardzo wiem kto zacz Miłka,czy to Twoja koteczka?Chyba coś pokręciłam.Bardzo proszę,wyjaśnij mi,ok?Ostatnio jestem bardzo rozkojarzona i nie bardzo mogę się skupić.
Obrazek

Juliśka

 
Posty: 399
Od: Sob sty 15, 2011 20:45
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 13, 2011 15:03 Re: ciąg dalszy losów mojej Chmurki

Juliśka pisze:Witaj,ula-misia,ale chyba nie jestem w temacie,albo coś przeoczyłam.Nie bardzo wiem kto zacz Miłka,czy to Twoja koteczka?Chyba coś pokręciłam.Bardzo proszę,wyjaśnij mi,ok?Ostatnio jestem bardzo rozkojarzona i nie bardzo mogę się skupić.



Julisiu tak to jest moja koteczka,która zamieszkała z nami od 16.02.2011r.
Biegaj sobie za TM kochana Misieńko [*]/26.05.2005r.-11.11.2010r./
===================================
Teraz w Twoim domku mieszka Miłka:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że pięknota

Dom bez kota jest jak samolot bez pilota

ula-misia

 
Posty: 17144
Od: Pon lis 01, 2010 14:34
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pt maja 13, 2011 15:37 Re: ciąg dalszy losów mojej Chmurki

Kiedy pierwszy raz straciłam kota - Piniuś chorował przez trzy lata - bardzo długo nie mogłam sie pozbierać. Płakałam miesiąc codziennie. To przychodziło falami, potworny żal i smutek, łzy same zaczynały lecieć. Nie mówię, że kolejne odejścia były łatwiejsze do zniesienia, ale pierwszy raz to była potworna trauma.
Nie da się i nie ma po co z tym walczyć.
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Sob maja 14, 2011 8:04 Re: ciąg dalszy losów mojej Chmurki

Dzień dobry Julisiu :1luvu: :1luvu: :1luvu: :ok: :ok: :ok:
Biegaj sobie za TM kochana Misieńko [*]/26.05.2005r.-11.11.2010r./
===================================
Teraz w Twoim domku mieszka Miłka:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że pięknota

Dom bez kota jest jak samolot bez pilota

ula-misia

 
Posty: 17144
Od: Pon lis 01, 2010 14:34
Lokalizacja: Włocławek

Post » Sob maja 14, 2011 8:43 Re: ciąg dalszy losów mojej Chmurki

Witaj,ula-misia!
Dzięki za słowa otuchy.Tylko tacy ludzie jak Ty i Tobie podobni potrafią zrozumieć ból i rozpacz po stracie zwierzątka.Ilekroć wychodzę z domu,spotykam różnych znajomych i oczywiście każdy najpierw pyta - "jak tam twoje kociaki?".Nie mogę odpowiedzieć natychmiast,bo wybucham płaczem.Jedni płaczą ze mną,inni pukają się w czoło - "przecież to tylko kot".Nie komentuję takiej postawy,ale w tym momencie taki delikwent ma już u mnie przechlapane.Bardzo wielu ludzi traktuje zwierzęta jak przedmioty,które można przestawiać albo wyrzucać.Cóż,takim życzę,aby kiedyś spotkało ich to samo.
A Twoja Milusia jest rzeczywiście piękna. :(
Obrazek

Juliśka

 
Posty: 399
Od: Sob sty 15, 2011 20:45
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob maja 14, 2011 18:55 Re: ciąg dalszy losów mojej Chmurki

Juliśka pisze:Witaj,ula-misia!
Dzięki za słowa otuchy.Tylko tacy ludzie jak Ty i Tobie podobni potrafią zrozumieć ból i rozpacz po stracie zwierzątka.Ilekroć wychodzę z domu,spotykam różnych znajomych i oczywiście każdy najpierw pyta - "jak tam twoje kociaki?".Nie mogę odpowiedzieć natychmiast,bo wybucham płaczem.Jedni płaczą ze mną,inni pukają się w czoło - "przecież to tylko kot".Nie komentuję takiej postawy,ale w tym momencie taki delikwent ma już u mnie przechlapane.Bardzo wielu ludzi traktuje zwierzęta jak przedmioty,które można przestawiać albo wyrzucać.Cóż,takim życzę,aby kiedyś spotkało ich to samo.
A Twoja Milusia jest rzeczywiście piękna. :(


Julisiu ja też jestem kociara i nie wyobrażam sobie życia bez futerka w domu. W sumie w naszej rodzinie były 3 kotki. Pierwsza Mruczka-kotek wigilijny-dosłownie-sama przyszła i została. Była z nami 14 lat i zmarła na rozległego,wściekłego drania-raka. Zaatakował wszystko, ginęła śmiercią głodową z 8,5 kg zeszła do 2.300. Przyznaję pomogliśmy jej odejść-weterynarz dużo wcześniej nam o tym sugerował, ale mieliśmy nadzieję,że uda się . Potem po ok. roku przypadek-wyjechaliśmy do teściowej do Kołobrzegu gdzie była na turnusie wypoczynkowym. Tam sama przyszła do nas maleńka,schorowana Misieńka. Karmiliśmy przez 3 dni, przemywaliśmy oczka, spała z mężem i synem. Potem dylemat-wyjeżdżamy-co z kotem?
Ja się nie bardzo chciałam zgodzić na zabranie jej do Włocławka w takim stanie zdrowia Misi. Jednak moi mężczyźni zadecydowali,że jeśli wsiądzie z nami do samochodu sama -to zabieramy. I wsiadła. Przyjechała, była leczona-wydawało się wszystkim,że jest zdrowa. Jednak nikt nie podsunął nam aby zrobić jej testy białaczkowe. Często miała infekcje, często chorowała. Był antybiotyk i sterydy. Jakoś się podnosiła ale trwało to coraz trudniej. W końcu imieninowy mój prezent-Misieńka osowiała i chora. Natychmiast lekarz i leczenie-bezskuteczne, badanie krwi-kiepskie/podejrzenie białaczki/ w leczenie włączano sterydy. Misia=ginęłą w oczach. Pomoc dziewczyn z forum-wizyta w Toruniu u weta-stwierdzona białaczka, sprzedaż mojego samochodziku i leczenie interferonem. Przyjęłą 3 dawki- 11 listopada umarła w moich ramionach, trzymałyśmy się za łąpki, patrząc sobie w oczy. Najukochańszy mój p[rzyjaciel mnie zostawił. Byłam w ogromnej rozpaczy. Może to głupie ale wchodziłam w depresję.
I gdyby nie Miłka-kto wie jak by było. Piszę i ryczę. Trzymaj się Julisia.
Biegaj sobie za TM kochana Misieńko [*]/26.05.2005r.-11.11.2010r./
===================================
Teraz w Twoim domku mieszka Miłka:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że pięknota

Dom bez kota jest jak samolot bez pilota

ula-misia

 
Posty: 17144
Od: Pon lis 01, 2010 14:34
Lokalizacja: Włocławek

Post » Nie maja 15, 2011 7:48 Re: ciąg dalszy losów mojej Chmurki

To straszne,ula-misia.Rzeczywiście to była ogromna tragedia.Ja też bardzo mocno przeżywam chorobę,a co dopiero śmierć moich zwierząt.Za życia mojego męża miałam owczarka coli.Koleżanka będąc na wakacjach spostrzegła pewnego razu przy zagrodzie wiejskiej pięknego psa przywiązanego łańcuchem do budy.Pies był strasznie wychudzony,zaniedbany i ogromnie smutny.Zapytała,czy właściciel nie oddał by jej psa.Na propozycję przystał bardzo chętnie,tym bardziej,że zaproponowała mu zapłatę.Wzięła psa do domu,po czym okazało się,że synowie mają potworną alergię na sierść.Któregoś dnia przyprowadziła go do pracy(razem pracowałyśmy) i z płaczem opowiedziała jego smutną historię.Nie wiedziała co dalej robić.Ja bez wahania postanowiłam zabrać go do siebie.Sytuacja była trochę trudna,bo mam małe mieszkanie,a mój mąż był inwalidą,jeździł na wózku(w młodości miał wypadek samochodowy i złamany kręgosłup).O ile na początku mąż miał pewne opory,aby zatrzymać Hasana(bo tak go nazwaliśmy) o tyle w niedługim czasie zakochał się w nim po uszy.Ja o sobie już nie wspomnę.Kiedy jechaliśmy samochodem,Hasan siedział z tyłu i dumnie trzymał łapę na ramieniu męża.Niestety,Hasanek zachorował na raka płuc.Wszystko robiliśmy,żeby wyzdrowiał.W pewnej chwili zauważyłam,że bardzo cierpi i wspólnie z wetem postanowiliśmy aby zasnął.Miał tylko dwa lata.Strasznie to przeżyłam i z silną depresją wylądowałam na oddziale psychiatrycznym i długo byłam pod opieką psychologa.Wtedy powiedziałam sobie:"żadnego więcej zwierzaka".Nie dotrzymałam słowa,
bo pięć lat temu,kiedy zmarł mój mąż a w miesiąc później tata,myślałam,że oszaleję.Myślałam,żeby wziąć pieska ze schroniska,ale z drugiej strony,w razie gdybym zachorowała był by problem.Z psem trzeba wyjść,a zatem prosić kogoś o przysługę.Odpada.Wzięłam Pusię,następnie Rudzia i Nazarka.Ale wracając do Twojej tragedii,jak to cudownie,że masz wspaniałych bliskich,którzy Cię rozumieją i też kochają zwierzęta,pomagają przetrwać trudne chwile.Z tego miejsca serdecznie pozdrawiam Ciebie i Twoich najbliższych :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Obrazek

Juliśka

 
Posty: 399
Od: Sob sty 15, 2011 20:45
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 15, 2011 9:24 Re: ciąg dalszy losów mojej Chmurki

Juliśka pisze:To straszne,ula-misia.Rzeczywiście to była ogromna tragedia.Ja też bardzo mocno przeżywam chorobę,a co dopiero śmierć moich zwierząt.Za życia mojego męża miałam owczarka coli.Koleżanka będąc na wakacjach spostrzegła pewnego razu przy zagrodzie wiejskiej pięknego psa przywiązanego łańcuchem do budy.Pies był strasznie wychudzony,zaniedbany i ogromnie smutny.Zapytała,czy właściciel nie oddał by jej psa.Na propozycję przystał bardzo chętnie,tym bardziej,że zaproponowała mu zapłatę.Wzięła psa do domu,po czym okazało się,że synowie mają potworną alergię na sierść.Któregoś dnia przyprowadziła go do pracy(razem pracowałyśmy) i z płaczem opowiedziała jego smutną historię.Nie wiedziała co dalej robić.Ja bez wahania postanowiłam zabrać go do siebie.Sytuacja była trochę trudna,bo mam małe mieszkanie,a mój mąż był inwalidą,jeździł na wózku(w młodości miał wypadek samochodowy i złamany kręgosłup).O ile na początku mąż miał pewne opory,aby zatrzymać Hasana(bo tak go nazwaliśmy) o tyle w niedługim czasie zakochał się w nim po uszy.Ja o sobie już nie wspomnę.Kiedy jechaliśmy samochodem,Hasan siedział z tyłu i dumnie trzymał łapę na ramieniu męża.Niestety,Hasanek zachorował na raka płuc.Wszystko robiliśmy,żeby wyzdrowiał.W pewnej chwili zauważyłam,że bardzo cierpi i wspólnie z wetem postanowiliśmy aby zasnął.Miał tylko dwa lata.Strasznie to przeżyłam i z silną depresją wylądowałam na oddziale psychiatrycznym i długo byłam pod opieką psychologa.Wtedy powiedziałam sobie:"żadnego więcej zwierzaka".Nie dotrzymałam słowa,
bo pięć lat temu,kiedy zmarł mój mąż a w miesiąc później tata,myślałam,że oszaleję.Myślałam,żeby wziąć pieska ze schroniska,ale z drugiej strony,w razie gdybym zachorowała był by problem.Z psem trzeba wyjść,a zatem prosić kogoś o przysługę.Odpada.Wzięłam Pusię,następnie Rudzia i Nazarka.Ale wracając do Twojej tragedii,jak to cudownie,że masz wspaniałych bliskich,którzy Cię rozumieją i też kochają zwierzęta,pomagają przetrwać trudne chwile.Z tego miejsca serdecznie pozdrawiam Ciebie i Twoich najbliższych :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Witaj Julisiu-dziękuję za pozdrowienia i zrozumienie. Rozumiemy sie bardzo poprzez tragedie jakie nas dotknęły :P . Pozdrawiam :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Biegaj sobie za TM kochana Misieńko [*]/26.05.2005r.-11.11.2010r./
===================================
Teraz w Twoim domku mieszka Miłka:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że pięknota

Dom bez kota jest jak samolot bez pilota

ula-misia

 
Posty: 17144
Od: Pon lis 01, 2010 14:34
Lokalizacja: Włocławek

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 12 gości