Wiesz, ciężko pomóc, coś doradzić, w sprawie kota leczonego od 3 lat, bez powodzenia, który nie miał żadnych badań robionych

Co najwyżej można powiedzieć że ręce opadają

Gdyby kocurek miał taki otwór w podniebieniu że byłoby to widać na pierwszy rzut oka, to by smarkał jedzeniem a możliwe że do teraz by bez właściwej diagnozy i leczenia nie dożył.
Często jest to jednak malutki otwór, do zauważenia w dokładnym badaniu, z latarką.
To wystarczy żeby drobinki jedzenia się dostawały do nosogardła i gniły, powodując stały stan zapalny.
Kocurek może też mieć nieprawidłową budowę struktur czaszki, może mieć w wyniku przewlekłego stanu zapalnego zniszczone zatoki. Czasem, żeby kotu pomóc, trzeba je otworzyć, dokładnie oczyścić a bywa że i zamknąć na zawsze, zmusić organizm do ich zarośnięcia. Bez tego będzie coraz gorzej, ze stałym ryzykiem rozwinięcia się zapalenia mózgu.
Dodatkowo przy przewlekle chorych zatokach mało który antybiotyk jest w stanie wogóle zadziałać bardziej niż chwilowo, nie każdy do nich dociera w wystarczającej ilości żeby wybić bakterie. Zwykle kończy się na lekkim podleczeniu (szczególnie przy zbyt krótkiej kuracji), chwilę po odstawieniu antybiotyku wszystko wraca do "normy".
Ale najważniejsze to żeby wiedzieć co się dzieje, w jakim stanie jest kocurek i co odpowiada za problemy.
Dopiero wtedy można mówić o jakimś celowanym leczeniu.