Co do Kajtusia to niech was nie zwiedzie gamioniowaty wyraz pysia.
To taki całkiem cwany głupek

, który dobrze wie, jak walczyć o swoje.
Nie wiem, czy na jego charakter ma wpływ mikra postura, (bo przy moich wypasionych i rosłych bykach to z niego jest naprawdę mikrokot, co by go może trochę usprawiedliwiało), ale zaraza w stosunku do innych bywa z niego okropna.
Jego specjalnością są chamskie zagrywki osiedlowego dresa typu gryzienie Dyzia po uszach każdorazowo przy czekaniu na jedzenie

. Dyziek, mimo swoich ponad 7-miu kilo jest cielęciną niewaleczną i stoi jak sierota, gdy tamten wpija mu się z zapamiętaniem w małżowinę. Mając ręce zajęte szykowaniem żarcia nie bardzo mogę czynnie zareagować, więc tylko lżę ich pospołu: Kajtka za chamskie zachowanie, a Dyzia za dupowatość

.
Ponadto w ramach rozrywek wieczornych Kajtuś uwielbia cichaczem podbiegać i pacać po tyłku (zwłaszcza Dropsa) i uciekać, a gdy tamten sprowokowany zwróci się w jego stronę ze swoją imponującą klatą, zapędzi w kozi róg i zamachnie umięśnionym łapskiem, to Kajtek wyje jak zarzynany w duchu "ojojoj, Drops mnie biiiijeeeee, Duża ratuuuunkuuu". Duża jeszcze do niedawna w naiwności biegła ratować kotecka i opitalać Dropsa - ale teraz wiem, kto tu rozróby zaczyna i reaguję tylko w przypadku jakiś kwików Kajtkowych o wyjątkowym poziomie decybeli.
Z zapałem robi co może by zwrócić uwagę. Samobójczo posuwa się do zachowań, które skutkują duszeniem kota, ale kocisko jest i tak wniebowięte, bo skutek został osiągnięty - Duża zwóciła uwagę

. I wiadomo, że w takich sytuacjach kobita najpierw najpierw się nawrzeszczy, potem jak zdąży dopaść to dusi, ale na koniec i tak całuje, mizia i ukocha

.
I o to chodziło, yes, yes, yes

.