Wiem Dziewczęta, ze np. ktos musi sprzedawac witki na autostradzie, pracowałam też kiedys jak pomoc w laboratorium, które robiło kroplówki do szpitala. Codziennie TO SAMO : myjesz wagon butelek, które wróciły, wyparzasz, przekazujesz do napełnienia, kapslujesz i sprzątasz po sobie
Oprócz nas - sezonowców, przychodziły do tego odmóżdżającego zajęcia pracownice stałe. Patrzyłam na nie i nie mogłam pojąć jak ze spokojem i bez pretensji do świata moga to robic latami. Dziś wiem, że to sie nazywa przymus ekonomiczny ale wrażenie pamiętam dobrze.
Nie chce być źle zrozumiana. Nie depreconuję niczyjej pracy.
Nikt mi jednakowoz nie podziekuje za te tony wyprodukowanej makulatury choć są niezbędne do funkcjonowania przedsiębiorstwa; wszyscy będą mieli pretensję, że swoich spraw nie załatwiłam na czas
Wczoraj mi sie po prostu ulało na widok kolejnej pęgi, którą przyniosłam do zrobienia na dziś
