
Małego zabrałam do domu i przemianowałam na Albina, wyczesałam, myję oczka i nosek bo mały jest chory ale elegancko łyka antybiotyk dwa razy dziennie, czeka go jeszcze pranie bo troszeczkę zszarzał biegając po Gdyńskich krzakach. Albiś skacze, Albiś się gania, pięknie mruczy i się ociera i kocha głaskanie, daje wszystko ze sobą zrobić, do kuwety trafia bezbłędnie, póki co jeszcze tylko nie przepada za noszeniem na rękach i jakoś nie pakuje się do łóżka ale myślę że to kwestia czasu. No i szuka domu który pokocha nie tylko jego ale i jego piękne długie futerko którym z pewnością przyozdobi całe mieszkanie





