Słuchaj, wydaje mi się, ze jestem dorosłym odpowiedzialnym człowiekiem. Wzięłam kota. Rozmawiałyśmy kilka razy. Kot zostaje, tak zostaje, bo jest miejsce, bo ludzie go kochają. Ze jest izolacja. No jest. Ale ja nie jestem ta pani z Białegostoku o której mi opowiadałaś, Pużeczki do ochrony kota nie wynajmę, jeśli uważasz, ze już naprawdę spać nie możesz z powodu tego nieszczęścia co się u mnie kotom dzieje, to przyjeżdżaj chodźmy dziś i zabieraj. W umowie chyba nawet zaznaczone ze jeśli wydający ma obiekcje to może zabrać. Ja, jak wcześniej napisałam, jestem dorosła – powinnam to przeżyć. A Gandalf się denerwuje, toż to zwierze, nie kamień. Na co dzien za specjalnie zestresowany nie jest, tylko ze chyba nie mam na to dowodu poza swoim słowem... Wchodzą dwie obce panie pachnące kotami, on wie, ze od kota dostał, to i się denerwuje, pewnie jeszcze będzie X czasu zanim ta sytuacja się unormuje. I tyle.
Poza tym raz mi wystarczy dać do zrozumienia, ze jakby co, to mam się zgłosić do Pinokio. Acz teraz jakoś dziwnie na to patrzę. Ja nie chciałam kota do chwilowego potrzymania. No ale – będzie jak zechcesz, starsza jesteś i mądrzejsza i nie mówie tego z przekąsem.
I rzeczywiście, jest mi przykro i nie bardzo przez to chce mi się tu zaglądać.
Ja przepraszam jesli to za ostro zabrzmiało, ale ja też mam uczucia, nie tylko koty
