UFFFFF.. Maciek znów zdążył przed kotką

:):):):):)
Dla żądnych soczystych relacji - garść wspomnień z piątku

Pojechaliśmy z Marcinem na miejsce, a tam - cały komitet powitalny. Pod blokiem kilku panów dość intensywnie mnie wypytywało "czy tu będzie jeszcze jakiś kot" i przekonywało, że "tych kotów powinno tu być o połowę mniej" - trudno im odmówić racji, tam jest faktycznie wyjątkowo dużo, nawet jak na bródnowskie bloki.
Gospodyni i jakaś pani czekały przy drzwiach, karmicielka z miejscowym złotym rączką na dole. Kłódka była już zdjęta

a kotka oczywiście już dawno zwiała. Widok zastany w piwnicy mnie lekko osłabił - ja NAPRAWDĘ dużo piwnic przekopałam, jestem przyzwyczajona do wszelkich śmieci i klamotów. Ale chyba jeszcze nigdy nie wyciągałam kociąt z tak BRUDNEJ piwnicy. Tam leżała masa książek i gier, dawno zbutwiałych. Wszystko było pokryte toną kurzu. Marcin dość szybko namierzył miejsce, gdzie mogła się wylegiwać kotka - ale nie było tam maluchów. Pozwoliliśmy by kurz nieco opadł i przystąpiłam do poszukiwań - ze zdumieniem odkryłam gniazdo pod własnymi stopami, pod grubą wykładziną. Dalej poszło już szybko, oczywiście biedny Marcin musiał wygarnąć wszystko, by sprawdzić czy jakiś gnojek nie odłączył się od rodzeństwa - ale tym razem wszystkie były w kupie. Cały czas z korytarza piwnicznego dochodziły do nas odgłosy zachwytu nad kociętami w transporterze

Karmicielka ma łapkę, będzie polować na mamusię. Oby jej się udało - już raz ją złapaliśmy i wypuściliśmy (2.04), bo karmiła...
Pojechaliśmy na Wilczą. Podwórko studnia, jedna piwnica udostępniona kotom i wielka buda. I kapitalna dziewczyna, która nas wezwała, ewidentnie władczyni podwórka

Bardzo obrotna i sympatyczna

To była łapanka bez użycia przynęty

Miejscowi karmiciele za bardzo lubią koty by pomagać w krzywdzeniu ich, czyli sterylizacji

więc wiedzieliśmy, że koty są napchane po czoła. Marcin patrzył z rozpaczą jak razem z tamtą dziewczyną ganiam kotkę dookoła podwórka

Udało się! kotki wlazły do budy, a stamtąd udało nam się je przełożyć do łapek, a potem do transporterów

Jedna z nich była w ciąży już BARDZO zaawansowanej. Więc z jednej strony radość, a z drugiej strach czy Maciek zdąży...
zdążył, więc sama radość

kto ma ochotę powozić mnie na łapanki? gwarantuję sporty ekstremalne

kurz z tej piwnicy jeszcze do tej pory wychodzi mi z oczu
