Zofia&Sasza pisze:AnielkaG pisze:A propos białaczki. Czy fundacje pro-kocie mają jakiś plan, co do zwalczenia "epidemii" FeLV wśród kotów wolnożyjących?
jeśli u kota wolnożyjącego wychodzi dodatni test są dwa wyjścia:
1. eutanazja
2. izolacja od innych kotów
takie jest stanowisko Gminy Mokotów w sprawie białaczki u kotów leczonych i kastrowanych na koszt gminy
ja jako karmiciel i łapacz usypiam dzikie koty chore z dodatnim testem, koty oswojone biorę do siebie i izoluję
I obawiam się, że usypianie nosicieli FeLV/FIV odłowionych z wolności to na dłuższą metę jedyne wyjście

Bo ile takich kociastych można umieścić w DT/DS? Ja moje oba FIV+ ogłaszam nieustannie, a odzew na ogłoszenia prawie żaden. Ci co się zgłaszają rezygnują po rozmowie wstępnej.
Wiem, że np. Agneska skutecznie wyadoptowuje FIVki, ale mimo wszystko domy dla nich to rzadkość...
Zosiu, to może trochę stwierdzenie na wyrost.

Do tej pory udały mi się adopcje 3 FIVków. Do rozsądnych, dobrych domów, po długich rozmowach na temat nosicielstwa wirusa, ew. rozwoju choroby itd.
Czwarty kot FIV+ i FELV+ (białaczka niejednoznaczny wynik testu, do powtórzenia) jako jedynak trafił do forumowiczki, która świeżo po przeprowadzce do Warszawy chciała rozpocząć tymczasowanie kotów. Po kilku tygodniach znalazł się i dla tego kota dom z ogłoszenia. Faktycznie, kot był piękny i bardzo miły, a forumowiczka już nie oddała go do adopcji, pozostał jako rezydent.
Teraz szuka domu już od roku fivowy Maluszek. I już kilka domów było poważnie zainteresowanych jego adopcją, przy wszystkich "rygorach" wynikających z nosicielstwa wirusa. Niestety, przeszkodą jest to, że Maluszek załatwia się do wanny zamiast do kuwety. Jest to dla mnie oczywisty dowód, że znacznie trudniej znaleźć dom dla kota z problemami behawioralnymi niż dla nosiciela wirusa.
Ten mój przydługi OT ma na celu jedynie argumentowanie, że nosicielowi wirusa warto dać szansę na znalezienie swojego domu. Zwłaszcza, jeśli jest tak miłym i kochającym ludzi kotem.
