adoptowanej w zeszłą sobotę

Czarna koteczka, wzięta przeze mnie i mamę 30.04.2011r. ze szpitaliku w schronisku przy Marmurowej, czuje się dobrze.
Może potrzeba jej jeszcze trochę czasu na całkowite zaklimatyzowanie się u nas w domu, ale na pewno jest zdrowa, dopisuje jej apetyt i nie siedzi już schowana za regałem (tak jak pierwszego dnia), tylko swobodnie zwiedza całe mieszkanie. W stosunku do nas jest przymilna i bardzo gadatliwa.
Niestety, nie polubiła naszego kocurkaale mam nadzieję że i to przyjdzie z czasem. Na razie sytuacja wygląda tak, że za każdym razem kiedy nasz Zyzio próbuje zawrzeć bliższą znajomość, zostaje oprychnięty i czasami przywołany do porządku, poprzez pacnięcie łapką, na co on reaguje z całkowitym spokojem, a nawet z zainteresowaniem przygląda się co też, ten nowy domownik wyprawia.
Koteczka pewnie tęskni jeszcze bardzo za swoim poprzednim domem i za towarzyszem, z którym podobno razem zostali przywiezieni do schroniska i razem przebywali w szpitaliku. To był taki kocurek-burasek o nr 154. Jeśli znalazłaby Pani wolną chwilę, byłabym wdzięczna za informację, czy on znalazł już dom?
Ciekawa też jestem, jaki jest los Wiktorka (też buraska), który złamał mi serce?