» Śro maja 04, 2011 20:36
Re: Cudowny wątek o jeszcze bardziej cudownych-Tito i Buri!!!
Witajcie
dziękuję za kciukasy i za pomoc Iwonce, Marzeni i Madzi
tyle sie dziś wydarzyło że nie wiem od czego zacząć, to może w skrócie od początku
Przyszedł resztkami sił własciwie do mnie na działkę mój Murzynek którego dokarmiałam od dośc dawna, który miał u mnie pod schodami domek zimowy ze styropianu miałcząc strasznie słaniając się na łapkach. Beczał okrutnie i nie uciekał jak zwykle tylko prosił o pomoc. Od początku miałam wrażenie że jest podtruty. Pojechałam do miejscowej lecznicy i razem z wetką udało się go zapakować do transporterka i przewieźć do szpitalika.
Ma zrobione testy, są na szczęście - krewki praktycznie nie miał, udało sie pobrac z dwóch łapek parę kropli wlaściwie wody. Od razu dostał kroplówkę, morfologia kiepściutka, hema coś tam 9.
Modliłam się aby nie miał tych wszystkich pieprzonych fipów i innych bo to dawało szansę i sens transfuzji krwi.
Okazało się że można ratować. Do czasu aż przyjechała z W-wy krew mówiłam do niego i miziałam po tej biednej czarnej główce. Patrzył na mnie biednymi oczkami a ja beczałam jak dzieciak i prosiłąm go żeby tylko wytrztmał.
W tym czasie został oczyszczony z kleszczy których miał masę a do tego wet powiedział że ma w główce śrut.
Kić dostał krew i od razu widać było poprawę. Śluzówki zrobiły się różowe, temperatura ok 38, a wcześniej 35.
Wet od początku mówił że stan jest tragiczny, ale że chłopak chce żyć i że jest silny. Napił się dużo wody i wykazał zainteresowanie żarełkiem a także drapnął weta. Poza tym jak się żegnałam ostro mruczał i nadstawiał łepek do głaskania.
Widać było że kociak jest w lepszej formie. Jest piękny, cały czarny z białym krawacikiem, lśniący.
Podobno ma około 2 latek. Ma na imię Murzynek i będę o niego walczyć do końca.
Na 90 % kic zjadł truciznę i jeśli organy nie są zniszczone będzie żył. Mam nadzieję bo nie wyobrażam sobie aby było inaczej.
Murzynek zostaje w szpitaliku do niedzieli a potem potrzebny jest poważny domek, wolalabym niewychodzący. Nie chcę aby musiał przeżyć to jeszcze raz. Dziękuję Bogu że pojechałam dziś kosić tą trawę której nie skosiłam i proszę go jeszcze aby nie odbierał ludziom oprawcom więcej rozumu.
Jak sobie coś przypomnę to będę pisać a Madzię poproszę o wstawienie fotek i doślę zaraz te z wieczora.
Tak oto minął mi dziś dzień po godzinie 13...
