Ostatnio była dokumentacja wypasu
trzody na zewnątrz, dziś -
bydło domowe
Sodzian miał dziś cięte szpony. U weta - ja tam taka odważna (bez rękawic nie jestem). Dziewoja robi postępy, ale nie aż takie

Albo nie dosłyszałam, albo faktycznie nie syknęła, co jest sporym krokiem naprzód

.
KokoDylkowi pazurzęta opajtoliłam osobiście. Własnymi ręcami! O!
No i hit sezonu, czyli Klunia.
Wymiękam przy niej...
Z uporem maniaka leje do posłania psa lub do transporterka, jeśli posłanko już zlane. Do kuwety też sięjej zdarza, a co: wczoraj np. spłoszyłam ją, kiedy przymierzała się do zlania łoża Sabowego, poszła do kuwety i wyprodukowała megagrudkę z dziurką.
Masakra z nią.
Wyniki moczu z 30 marca:
ciężar właściwy: 1,015 g/ml
pH: 8
leukocyty: 3+
białko: 1+
barwa: brown
azotyny, glukoza, ciała ketonowe, urobilinogen, krew - negatywny
osad:
nabłonki - płaskie pojedyncze w preparacie
leukocyty - 1-3 wpw
b.liczne kr trójfoforanów
białko-0,25g/lTo nie był mocz poranny.
Dzisiaj miała robione USG (jutro będę mieć zakwasy po trzymaniu tego szczurka

): w skrócie: pęcherz śliczny, elastyczny i w ogóle mniodzio. Klunia była tak miła, że utrzymała mocz. Żadnego osadu nie zauważono. Problem z lewą nerką: zwapnienie siakieś?
No. I to tyle...