
Ale mały jest taki burasek śliczny, z mojej serii, a jaki ogon!!!!!
Hipcia mówi bardzo dużo i z jaka intonacją

Gdybyś miała kłopoty z przetłumaczeniem kilku zwrotów, to tutaj jest ściąga:
http://www.youtube.com/watch?v=vj0-HygNX-c
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Nie zdecydowałam się na turnus ze względu na młodego. Co prawda, jest zdecydowanie lepiej na ostatnio dobranych lekach, ale nauczona smutnym doświadczeniem ostatnich miesięcy wole trzymac reke na pulsie.
Dlatego zdecydowałam sie na dojeżdzanie na zabiegi. Nie było mnie co prawda cały dzień, ale rano szłam na autobus na 10.00 czyli mialam oglad czy młody wyszedł na czas do szkoły. Wracałam po 17.00, wiec musiał miec się na baczności. Jak sprowadzał kolegów to też mialam pieczę nad tym co się tutaj działo. "Strzyżonego Pan Bóg strzyże " - jak mawiał mój wujek fryzjer
Autobus odjedża tu niedaleko z mojej ulicy. Niestety jedzie po wsiach , zadupiach i opłotkach przez to podróz trwa 50 min ,ale podwozi pod sam Osrodek.
O 11.00 miałam pierwszy zabieg - wirówkę na rece. Dla niewtajemniczonych : wkadałam rece do "zlewu" z ciepłą wodą, ktora wirowała masując mi kończyny.
Potem szłam na masaż limfatyczny. Nasza kochana pani Edytka , rehablilitantka, którą znam z klubu amazonek, masowala mi bliznę i rekę.
Następnie mialam "małpi gaj " czyli w klatce podwieszano mi rece i uczyłam sie fruwać na dwie a potem na jedną rekę.
Potem ćwiczyłam na czymś w rodzaju skakanki przeciągniętej przez dwa bloczki - naciągałam sobie na zmianę to jedną to druga rekę.
Na tym moje koleżanki - babcie kończyły, a mnie, ponieważ rozpiera energia, pani Edytka brała jeszcze na orbitrek, bieznię , nordic trainera i rowerek.
I tak do 13.00.
Potem szłam coś lekkiego zjeść i na kije do parku otaczajacego Ośrodek.
Mówię Wam jak tam jest cudnie !!!!
Czasem towarzyszyły mi ciekawskie sarny albo wiewiórki.
Na kontemplację przyrody miałam godzinkę, bo o 14.00 mialam basen !!!!!
Niby 30 min, ale ratownicy tego nie pilnuja, więc moczyłam się do 15.30 .
Ehhhhh...mówię Wam - raj na ziemi .
Niestety, crawlem już nie daję rady i grzbietowym tez trudno, ale klasycznym zostawiłam mojego synka, którego raz przemyciłam na basen , o pół szerokości basenu . A on sobie myśla, że z inwalidką mu łatwo pójdzie
Wracałam autobusem o 16.15.
Tak mi się to spodobalo, że od razu załatwiłam sobie kontynuację i od 27 czerwca ma kolejny maraton.
Mało tego, poniewaz bardzo sobie poprawiłam kondycję, żal mi było to zaprzepaścić i zapisałam się na siłownię.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 73 gości