wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 02, 2011 18:04 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Tak, do pysia, strzykawkę tzw. dwójkę. Najlepiej codziennie, chociaż powinno zadziałać po pierwszym razie.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pon maja 02, 2011 18:06 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

MalgWroclaw pisze:Tak, do pysia, strzykawkę tzw. dwójkę. Najlepiej codziennie, chociaż powinno zadziałać po pierwszym razie.


Dzięki :1luvu: zaraz kupię :ok:
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Wto maja 03, 2011 2:00 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Dobry też jest colon C a przy takich tendencjach siemie lniane dodawane do jedzenia.
Śliczne te Twoje malenstwa i trzymam kciuki za najmniejszego szczęściarza.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto maja 03, 2011 8:33 Re: wątek

I czekamy na wiesci jak tam podroz i maluszek :kotek: :ok:
Obrazek
Obrazek
_______________________________________________________________________________________

Dorota Wojciechowska

 
Posty: 12931
Od: Czw lip 24, 2008 9:21
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Wto maja 03, 2011 13:25 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

żeby nie wiem jak długo nie zaglądać, to zawsze człowiek ma pewność, że coś miłego i ciekawego wyczyta - :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: za przecudnego maleńkiego pingwinka! piękny jest straszliwie :1luvu: - Kamari - masz zdecydowanie najwspanialszy zbiór footerek na świecie!!!

miałam się nie przyznawać, ale nie mogę :lol: - dzisiaj w nocy śniło mi się, że pojechałam do Kamari, zawieźć jej takie większe kółka do wózka :| wózek był dla.... małego dinozaura :o , którego Kamari właśnie przygarnęła i musiała mu zrobić drewniany wózek do przewożenia maleństwa (był mniej więcej wielkości bernardyna...) - wypytywałam Kamari gdzie go znalazła i przyglądałam mu się, jaki ma dziwny ogon, złożony z nachodzących na siebie ogromnych przezroczystych łusek... :oops: :oops: :oops: 8O - wiem, że już ze mną niedobrze, ale to tylko świadczy o tym, że u Kamari absolutnie każda bieda znalazłaby dom........ :mrgreen:

joluka

 
Posty: 4844
Od: Nie gru 30, 2007 16:51
Lokalizacja: Warszawa Wawer

Post » Wto maja 03, 2011 17:06 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Cieszę się ogromnie ze malutki MiuMiu już bezpieczny :1luvu:
joluka :ryk: :ryk: :ryk:
Czy jest już kolejna część wątku?

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 03, 2011 17:16 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

on robił kupkę uformowaną, ale miękką u mnie,
a później jeszcze zrobił do pudełeczka, w którym go przyniosłam
nie ma zatwardzenia, na pewno- raczej troszkę odwrotnie :wink:
brzucha trzeba masować- wtedy bączki puszcza i powietrze uchodzi z brzuszka :ok:

suuuuper, że już jesteście w domku szczęśliwie :ok: :ok:
kamari było baaaaaardzo miło się poznać :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Ostatnio edytowano Wto maja 03, 2011 17:20 przez ruru, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 03, 2011 17:20 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

kamari pisze:Dziewczyny, co dać Myszolowi na zatwardzenie, czy parafina jest dobra? Maly ma mocno gruby brzuchol, przed chwila był na kuwetce i nic z siebie nie wydusił. Jutro mnie nie ma cały dzień i musze cos szybko przedsięwziąć :roll:


Tatianko, ale zatwardzenie miał Myszol, nie Miu :)

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 03, 2011 17:21 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

ło matko to z tego przejęcia
soooory :oops: :oops: :oops:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 03, 2011 17:24 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

ruru pisze:on robił kupkę uformowaną, ale miękką u mnie,
a później jeszcze zrobił do pudełeczka, w którym go przyniosłam
nie ma zatwardzenia, na pewno- raczej troszkę odwrotnie :wink:
brzucha trzeba masować- wtedy bączki puszcza i powietrze uchodzi z brzuszka :ok:

suuuuper, że już jesteście w domku szczęśliwie :ok: :ok:
kamari było baaaaaardzo miło się poznać :1luvu: :1luvu: :1luvu:


O zatwardzenie pytałam w kontekscie Myszola, któremu już zreszta odpuścilo po laktulozie - dziękuję Malgosiu :1luvu:

Ruru i Duszku, bardzo się cieszę, że was poznałam :1luvu:
Ruru, czy te piękne wyroby to twoje dzieło?
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Wto maja 03, 2011 17:28 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Przeczytałam mężulkowi o tym dinozaurze i zaczął się na mnie podejrzanie patrzeć :ryk:
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Wto maja 03, 2011 17:29 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

joluka pisze:
miałam się nie przyznawać, ale nie mogę :lol: - dzisiaj w nocy śniło mi się, że pojechałam do Kamari, zawieźć jej takie większe kółka do wózka :| wózek był dla.... małego dinozaura :o , którego Kamari właśnie przygarnęła i musiała mu zrobić drewniany wózek do przewożenia maleństwa (był mniej więcej wielkości bernardyna...) - wypytywałam Kamari gdzie go znalazła i przyglądałam mu się, jaki ma dziwny ogon, złożony z nachodzących na siebie ogromnych przezroczystych łusek... :oops: :oops: :oops: 8O - wiem, że już ze mną niedobrze, ale to tylko świadczy o tym, że u Kamari absolutnie każda bieda znalazłaby dom........ :mrgreen:


Sny już takie bywają, nie przejmuj się... :wink: :roll:
Całkowicie zgadzam się ze słowami:
ale to tylko świadczy o tym, że u Kamari absolutnie każda bieda znalazłaby dom........
:1luvu: :aniolek: :1luvu:

Amelia Poulain

 
Posty: 294
Od: Nie sty 16, 2011 13:58

Post » Wto maja 03, 2011 18:33 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Zaraz się wezmę za zakładanie drugiej częsci wątku, muszę wam tylko na zakończenie tej częsci napisać o mojej podróży.

Zacznę od wyrażenia glębokiego podziwu dla Arcany - jak ty się w tej Polsce nie gubisz 8O 8O 8O

Wczoraj wypytalam w informacji PKP o najlepsze połączenia, zapisałam w kajeciku wszystko i tak uzbrojona udałam się dzisiaj rano na dworzec. Troszkę mi zajęło wytłumaczenie panience z okienka o której i gdzie chcę sie udać. Jeżdzę pociągami od wielkiego dzwonu i nalepiej mi wychodzi: "powrotny do śródmieścia poproszę". A tu trzeba było jeszcze z Warszawy do Łodzi, no i jakoś wrócić do Siedlec. Ale jakoś się dogadalysmy i z biletami w garsci ropoczęłam podróż.
Zaczęło się już w Siedlcach. Na 1 peronie miał stać pociąg do Warszawy. Jakiś stał, ale z boku wyswietlało mu sie "Siedlce". Z wgapiania się w w napisy nic nie wynikalo, wiec posłuzyłam się inteligencją - wlazlam do pociągu i zapytałam głośno "to Warszawa?". Chórek pasażerów niemo przytaknął, wiec zajęłam miejscówkę. Pociąg luksus, miękkie czyste siedzenia, puściutko, tylko jedzie tak mięciutko, że mozna się po... znaczy, robi się niedobrze.
Miałam wysiąść na Wschodniej i w czasie przerwy między pociągami zaopatrzyć się na dworcu w kanapkę i picie, bo wczoraj robiąc zakupy na kolejne święto nie pomyślałam o wałówce na drogę.
Plan był dobry, ale na miejscu się okazało, że dworca nie ma 8O
Wiedziałam, że remontują Centralny i można się tam pogubić, ale nie wiedziałam, że na wschodnim zburzyli praktycznie wszystko poza peronami.
Zła i głodna odszukałam w końcu peron, na który miał przyjechać pociąg do Łodzi. Wlazłam na peron, a tam stado Legionistów ewidentnie w drodze na mecz. Od razu wiedziala, że peron dobry, no bo gdzie takie stado kibiców może jechać, jak nie na Widzew?
Oczywiscie od razu wyobraziłam sobie podroż w takim towarzystwie i zadzwoniłam do męża, żeby wiedział, gdzie zaginęłam jeśli się więcej nie odezwę.
Wyświetlacze na peronach nie działały i nie bardzo było wiadomo, co to za pociąg podjeżdża. Panienka co prawda udzielała informacji przez megafon, ale w języku dla mnie nie zrozumiałym. Ale cóż, ja mieszkam na prowincji i się nie znam.
O wyznaczonym czasie podjechał nieoznakowany pociag. Peron się zgadzał, ale pociąg to Intercity, a ja kupiłam bilet na TLK. Pół konduktora do zapytania nie było, megafon trzeszczał nie zrozumiale, pasażerów niet...porażka. Wreszcie pojawił się jakiś pasażer i mówi, ze to ten do Łodzi. Ja na to: "a gdzie jest ten drugi, z TLC?" Facet mówi, że jest tylko ten, godzina i kierunek się zgadzały, więc wsiadłam i stwierdziałam, że co najwyżej dopłacę cos u konduktora. Mój niepokój wzbudzało jeszcze tylko to, że Legionisci nie wsiadali.
Pociąg ruszył, wedle slońca we własciwym kierunku, ale to też nic nie znaczyło, bo tuż obok w tę samą stronę odjechał pociąg do Gdańska.
Robiłam się coraz bardziej niepewna, a niedobór jedzenia zaczal mi się już rzucać na mózg.
W końcu znalazłam konduktora, który mi objaśnił, że pociąg właściwy, ze to wszystko to Intercity, a Legionisci jadą do Bydgoszczy.
Ta Bydgoszcz mnie jakos przekonała i dałam się posadzić w przedziale, który wygladał, jak pierwsza klasa, a ja miałam bilet na drugą. Okazalo się, że teraz druga wyglada lepiej niż pierwsza, bo to zupelnie nowe wagony.
Dojechałam komfortowo do Łodzi, Ruru jeszcze nie było, wiec rzucilam się do kosku z żarciem i zjadłam ze smakiem najgorszą zapiekankę na świecie. Dopiero potem przypomnialam sobie, że Megana polecała frytki, ale było już za późno, bo przyjechały dziewczyny z malym.
Udalyśmy się na przeładunek i tak zagadałyśmy, że mało nie spóźniłam się na pociąg.
Wielką zaletą dworca w Łodzi jest to, że ma tylko trzy perony i trudno się zgubić :ok:
Ten pociąg był trochę dziwny, przypominał tramwaj z przedziałami. Wszystkie miejsca w środku były zajęte, ale w przejściu znalazłam rozkładane stołeczki i tam sobie przycupneliśmy.
Niedługo zwolniło się miejsce w wagonie, więc sie szybciutko przemieściłam. Okazało się, że trafiliśmy obok Pani jadącej z 11-letnią kotką Zuzią wyciagniętą parę lat temu z Palucha. Podróż zapowiadał się się znakomicie, bo czy może być coś milszego od dwóch godzin gadania o kotach?
Ale to nie był mu dzień, wiec okazalo się, że mam zly bilet - wystawiony na pociąg Intercity, który już od marca nie kursuje. Na moje wk...wione już:" co to do cholery za różnica - pociąg to pociąg, godzina się zgadza, trasa też, wiec czego?" pan konduktor zrobił się czerwony na twarzy izacząll mi tłumaczyć, że to nie tak, że kolej jest podzielona, że pasażer ma wiedzieć czym jedzie (zrozumiałam, że nie chodzi mu o pociąg jako taki) i że muszę wykupić nowy bilet,a tamten to sobie mogę zwrócić i mam zrobić dopłatę za przewóz kota (mały akurat siedział u mnie na ramieniu). Z wielkim zdziwieniem zapytałam więc:" jakiego kota? to mały chomik, za niego nie dopłaty, sprawdzałam". Konduktor zdębiał, ludzie zaczęli chichotać, a sąsiadka pokazala swoją Zuzię i kazała facetowi porównać. Facet już miał chyba dosyć, bo w pociągu wlączyli ogrzewanie i zaczęło się robić ciut ciepło, więc już nic nie mówiąc wypisał mi nowy błyszczący bilecik i poleciał dalej nie kontrolując innych.
Rozkręcone na full ogrzewanie doprowadziło do masowego striptizu, bo okien oczywiście nie dało się otworzyć. Co gorsza zaczęły się męczyć koty, zwłaszcza Zuzia. Dla małego miałam mleko, ale dla kotki trzeba było na gwałt kombinować cos w rodzaju miski, żeby jej podać wodę, bo dziewczyna zaczęła już ziajać jak pies - czego przecież normalnie koty nie robią. Szczęśliwie ktoś miał jedzenie zapakowane w plastikowe pudełeczko i oddał dla kotki :1luvu:
Miałam się przesiąść w Warszawie na Centralnym, bo ten dworzec, mimo remontu, znam najlepiej, ale z tej sauny nie wytrzymałam i ewakuowalam się na Zachodniej.
Po poł godzinie błądzenia korytarzami udało mi się znaleźć rozkład jazdy i sprawdzić peron i godzinę odjazdu oraz zakupić kanapkę i picie. Szczęśliwa wsiadłam do "naszego" pociagu i już bez niespodzianek dotarłam do domu :ok: A z dworca Zachodniego zostanie mi na długo w pamięci odręcznie napisana kartka z informacją " PKP --> "
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Wto maja 03, 2011 18:46 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Kamari,
Jesteś Aniołem :1luvu: MiuMiu będzie miał jak w niebie, w dodatku inne rozbrykane kociaki do towarzystwa.

Domyślam się, że jeśli rzadko korzysta się z kolei, to podróż na trasie Łódź- Warszawa do najprostszych nie należy ;)
Tak naprawdę, to obecnie jest przewoźników co nie miara, a pociągi, z uwagi na remont, nie są regularnie.
Dziwi mnie natomiast postawa konduktora, bo ja z moimi kotami jechałam pociągiem i miałam transporterki, ale raz miałam je na kolanach, w zamkniętym przedziale, po tym jak biedaczki wystraszone podróżą, nie wiedziały gdzie są. Konduktor przyszedł i nic nie powiedział. Być może zależy od człowieka.
ObrazekObrazek

naline

 
Posty: 2067
Od: Pt lip 02, 2010 8:45
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto maja 03, 2011 18:56 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Chomik!... :ryk: ómarłam! kamari, dobrze głupkowi tak, niech się teraz zastanawia czego go w szkole uczyli. :mrgreen:
Co do legionistów, to własnie Teżet ogląda mecz o puchar Polski: Lech - Legia, który tradycyjnie odbywa się na terenie neutralnym, w tym roku padło na Bydgoszcz. I dobrze, że nie wysiadłaś na Centralnym, bo tam teraz sajgon a nawet i bez remontu to na Śródmieście trzeba zasuwać kawał drogi pod ziemią...

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, ewar i 49 gości