CatAngel - dzięki! Wyręczyłaś mnie, bo też miałam zamiar coś takiego napisać.
Ale to widać nie był TEN dom
Jeśli natomiast dom, do którego przed chwilą zawiozłam Musię nie jest TYM domem, to przerzucam się na chomiki albo nutrie
Pani Joanna przygotowała dla Musi posłanko, kuwetę, żwirek, transporterek, torbę RC i surowe mięsko, a dla mnie kawę i... rekompensatę kosztów opieki weterynaryjnej

Do nowego posłanka włożyłyśmy stare, pachnące moim domem, a obok znalazł się drapaczek, z którego Musieńka tak grzecznie u mnie korzystała.
Musia wyszła z transporterka i na dwie minuty zniknęła za kanapą. Potem rozpoczęła zwiedzanie, komentując wrażenia i ocierając się o meble. Następnie namierzyła posłanie i wygodnie ułożona, zaczęła się myć. Kiedy wychodziłam, Musia pobiegła za mną do drzwi (klatka schodowa to taki korytarzyk, zamknięty od strony schodów, toteż nawet "wymkniety" kot daleko nie ucieknie). Wystawiła łapkę za próg, rozejrzała się - i szybciutko wróciła do SWOJEGO DOMU

Jej pani specjalnie wzięła na jutro urlop, żeby kotka miała czas na adaptację.
Zaprosiłam pania Joannę na miau
