anita5 pisze:W piątek byliśmy w Rudzie Śląskiej w schronie po kotka, pilnie potrzebującego pomocy. TŻ był na kociarni i tam widział w klatce kotkę, niedużą buranię. Pracownica schroniska opowiedziała mu, że to bardzo miła, kontaktowa koteczka, ma około 1,5 roku.
Przyplątała się do pewnej pani, która tak właśnie jej "pomogła" - oddała ją do schronu.
Koteczka jest przerażona schronem...[/size]
Osobiście również nie jestem za schronem,ale proszę powiedz co miała zrobić ta Pani,jeśli faktycznie nie mogła i nie miała gdzie zatrzymać kotki?Nie każdy może i nie każdy chce i trzeba to wziąć pod uwagę.
Po drugie skoro kotka ufna to lepiej,że tam się nią ktoś zajmie niż chodziła by za ludźmi po ulicy i jeszcze nie daj Boże jakiś debil by ją skrzywdził.Kociarnia fakt otwarta,ale pieszczochowaty kot raczej nie powinien się od niej oddalać.Z reguły oddalają się te,które nauczone są życia na wolności.
Oczywiście warto szukać domku stałego czy tymczasu,ale ale pogrubione przeze mnie zdanie zabrzmiało jak opinia z którą to absolutnie się nie zgadzam.Lepiej jak ludzie już mają takie odruchy serca i niż mieliby przejść obojętnie lub kopnąć.
Nie zapominajmy też ,że jakieś 90% ludzi nie wie o istnieniu czegokolwiek po za schroniskami i tylko w taki sposób próbują pomóc.Kiedyś nie było DT,albo było ich mało.Wciąż wielu ludzi nie wie co to jest,za to każdy kto nie jest obojętny na zwierząt krzywdę woli zadzwonić lub zawieźć do schroniska niż zostawić na pastwę losu.










