Na początek może ja się przywitam

Dzień dobry

Piszę, bo jestem już tak bezsilna, że może wy mi coś doradzicie. Problem jest wiadomy - sikający kot

Misza ma ok. roku, u nas jest od września zeszłego roku. Cudna to kiciula - kochana wariatka nasza

Szaleniec pocieszny

No ale... od ok. 2 miesięcy sika nam po mieszkaniu. W sumie upatrzyła sobie 3 miejsca, więc chyba powinnam się cieszyć, że nie sika naokoło, gdzie popadnie

Pół biedy jak siknie do brodzika, bo to zlejesz wodą i po sprawie. 2 pozostałe miejsca to takie pufy ze 'styropianem' w środku. Osikane są całe - cuchną już nieźle. Nie wiem czy czuć już smrodek sikutków w mieszkaniu, bo nie czuję (ale może to dobry znak, bo jeszcze nie czuć).
Zaczęło się to mniej więcej po naszym powrocie z urlopu. Wyjeżdżaliśmy na tyg. i Miszka została z moją mamą. Źle jej nie było i po powrocie do domu nie zaczęła sikać od razu. Po jakimś czasie. Na początku było to sporadycznie. Raz na 1-2 dni. A teraz? Kilka razy dziennie
Nic nie pomaga prośby i groźby

Kilka razy dziennie sprzątanie, bo pufy zasikane

Już zastanawiamy się czy je nie wynieść do piwnicy, ale obawiam się czy nie znajdzie sobie innych miejsc. Nie mam już do niej siły, z bezsilności dostała klapa kilka razy, chociaż wiem, że to nic nie daje i tak nie powinno być

Ona ewidentnie robi to na złość, bo nie pozwalamy jej wyjść. Chyba kilka błędów wychowawczych daje o sobie znać.
Generalnie Miszula jest kotem domowym. Mieszkamy w bloku na 4 piętrze, mieszkanie nie jest za duże, to nie ma za bardzo jak poszaleć. Ogólnie to mieszkanie nie jest wymarzonym miejscem dla kota. A ona lubi sobie pobiegać. Ostatnio zrobiliśmy jej balkon, to chociaż tyle na powietrzu posiedzi. No i obmyślamy jakieś atrakcje dla niej, jakieś półeczki do poskakania itp. Drapak ma, sami robiliśmy, ale częściej dobiera się do mebli, niż do drapaka. To kolejny problem. Z uporem maniaka przenoszę ją wtedy do jej mebla i tłumaczę, że tu może drapać

A kolejnym problemem są jej poranne pobudki. Ok. 3-4-5 rano zaczyna sobie brykać. A że ja mam lekki sen, to się budzę

I się wkurzam, bo zasnąć już nie mogą, a po 5 wstaję do pracy. Dziś właśnie jestem taka - obudzona o 4.30 - wkurzona, zmęczona i sfrustrowana, bo Misza obudziła mnie szorowaniem łapką po podłodze. Nasikała do mniejszej pufy i to 'zakopywała'.
A kolejny problem to notoryczne grzebanie w doniczce zamiokulkasa. Takiego dużego mamy, ma ponad 0,5 m, a Misz wiecznie wygrzebuje z niego ziemię

Na szczęście nic więcej nie próbuje. Ale szkoda mi kwiata, bo połamała kilka gałęzi, podziurkowała trochę liści. No i te wieczne wykopaliska

Czasami zabieramy ją na dwór na działkę, żeby sobie pobiegała albo jak jechaliśmy gdzieś w plener. Przeszczęśliwa jest wtedy, bo ma tyle przestrzeni do biegania

A w domu co? Ciasno, smutno

No i często jest tak, że siedzi pod drzwiami wejściowymi i miauczy (a raczej piłuje się

), że chce wyjść. Wypuszczamy ją na klatkę, żeby sobie pochodziła. Chodzi i zwiedza

Niestety nie mamy możliwości wypuszczanie jej codziennie na dwór. I teraz nie wiem czy ona tak tęskni za przestrzenią, bo jej się spodobało, czy nudzi się w domu i szuka rozrywki. I często jest tak, że jak piłuje się pod tymi drzwiami, nikt nie zwraca na nią uwagi (ja staram się ją zagadywać, zabawiać, ale nie zawsze mam możliwość pilnowania jej non stop) i ona, chyba z zemsty, sika.
Staram się ją obserwować i jak widzę, że się kręci do sikania - łapię ja i niosę do kuwety. Jak się załatwi, pochwalę, dam smakołyk w nagrodę. Ale generalnie nie daje to efektu takiego jak bym chciała - sika po mieszkaniu dalej. Z tymi nagrodami to mój ostatni pomysł - może jeszcze za krótko trwa 'szkolenie', żeby było widać jakieś efekty?
Kuwetę ma czystą, żwirek świeży. Nie wiem, może ja ją (kuwetę) za słabo myję? Bo nie używam żadnych detergentów. Czyszczę tylko ciepłą wodą i szoruję szczoteczką. Kupiłam ostatnio neutralizator do kuwety (taki w proszku, benka) i w sumie też efektów nie widzę. Ale może jeszcze też za krótko używam? Na szczęście kupę robi do kuwety

Moim zdaniem ewidentnie zwraca na siebie uwagę, ale to nie może tak być. Jestem już tak sfrustrowana tą sytuacją, bezsilnością, że nawet zastanawiam się czy nie poszukać jej nowego domu, z jakąś działką do pobiegania

Może jej się po protu nudzi. Bawimy się z nią, wymęczymy tak, że fika na bok i zieje ze zmęczenia

ale sikanie jest nadal

Uwielbiam naszą kitę i nie chcę jej nikomu oddawać, bo nie po to ją braliśmy. Ale mój chłop też ma już dosyć. Wkurzeni wiecznie jesteśmy, bo kot sika

A może jej towarzysza/szkę sprawić? Żeby miała się z kim pokotłować. Tylko żeby nie było potem tak, że będą 2 sikające koty

Błagam poradźcie mi coś! Cokolwiek!!
Badań jej nie robiłam. Ale chyba trzeba siuśków nałapać, żeby wykluczyć jakąś chorobę. Nie wiem jaki zwyczajowo kolor mają kocie siuśki, ale Miszowe są bardzo żółte.
Teraz sobie śpi futrzaczek

Jak anioł

Tylko gorzej jak się obudzi - wtedy od razu mam stresa, że muszą jej pilnować, żeby znowu czegoś nie zmajstrowała

A to nie o to chodzi

Błagam help jakoś!! Wszelkie pomysły mile widziane!
PS. Przepraszam za elaborat
