Obydwie są bardzo wystraszone. Czarna się chowa w kąciku klatki i udaje, że jej nie ma jak podchodzę. A Bura - jakby tylko mogła, zeżarłaby mnie żywcem. Warczy, prycha, szykuje się do ataku. Wkładam ręce do klatki bardzo ostrożnie, o czyszczeniu nie ma mowy, jedynie zabieram kuwetę do sprzątnięcia i miski do uzupełnienia. W najbliższy weekend otworzę drzwiczki klatki, mają obok dwa domki, przygotowane "miejsce do życia". Osiedle jest raczej przyjazne kotom, dużo ich tu wędruje, muszą się jakoś odnaleźć.
Jeszcze w zimie do Bolki wprowadził się Brunet. Uniemożliwiłam mu smrodzenie, ale nie jest pamiętliwy.

Jak przynoszę coś dobrego do jedzenia, to prawie do mnie podchodzi. Cieszę się ogromnie, że Bolka go lubi.
