Dziś o 14 przywiozłam z Almavetu do KCh jedną mała kotkę po sterylce z grupy trzech dziczków oddanych do schroniska, z których jeden odszedł

. Pozostały kot z tej grupy a także kotka po wypadku jednak zostają u szpitaliku na święta. Kotka po wypadku podobno jest bardzo blada i ma mieć testy na białaczkę....
Kotka przywieziona do KCh jest zdrowa ale jest super dzika i szybka (choć dr Monika twierdziła, że za dwa dni możemy ją przenieść na zdrową kociarnie

)- przy montowaniu jej do boksu uciekła mi 2 razy i tylko dzięki czerwonym rękawicom udało mi się ją w końcu tam zamknąć. Mokrego jej nawet nie dawałam bo nie wiem czy w ogóle zmieni do rana pozycję z tej ściśniętej kulki za jej budką...
A wieczorem na dyżurze:
Kotek z przedsionka jakiś lichy jest jak na mój gust a czy skoro on rzygał (ja nie znalazłam) to czy nie wartoby mu zrobić testu na pp? Karmy nie zjadł ale mrówki postanowiły mu pomóc, w kuwecie był 1 sik.
Dyzio dość smutno miauczy i chwilami jakoś dziwnie się pokłada.
Gracja tęskni za mokrą karmą.
Sake faktycznie uwielbia leżeć i nawet z boksu jej wyjąć nie idzie.
Józio zaczepia Coffie.
Miska z przedsionka ze spleśniałą karmą i opisem "znalezione pod regałem" - odmacza się