Czesio już w Bydgoszczy.
Pewnie osoby z doświadczeniem w opiece nad kotkami białaczkowymi potrafiłyby lepiej opisać sytuację Czesia. J atylko mogę zdać relację
Czesio dotarł do mnie wczoraj wieczorem. A ponieważ miałam nastawiony budzik na 5.30 w miarę wcześnie położyliśmy się spać (i tak wstałam o 4.30, bo byłam spanikowana).
Czesiunio baaardzo wystraszony - przyspawał się pod łóżkiem. Ze względu na białaczkę musiał być odseparowany od innych kotów.
W nocy zjadł trochę suchego i skorzystał z kuwety. Rano miałam problem żeby go złapać (bał się, biedaczek). Ale jak już wzięłam go na ręcę i zaczęłam głaskać zaczął nieśmiało mruczeć. On biedak tak sapie i charkocze... Jest bardzo spokojny. Włożyłam go do otwarrtego kontenerka to tak grzecznie leżał i dał się głaskać. Rano zgodnie z zaleceniem dałam mu do pyszczka interferon (nie jadł).
Już po 10 rano był w Bydgoszczy.
On jest taki leciutki, drobniutki jak na dorosłego kota.
Życzę mu jak najlepiej j mam nadzieję, że Wasze kompetencje i serce pomogą Czesiowi.
