Maluchy jak to maluchy - musiały coś wymyśleć.... :snif:
Wczoraj wróciliśmy wieczorem do domu,a tu się okazało, że Rózia zrobiła bardzo nieładną rzadką kupkę, natomiast Rudi ma rankę w prawym uchu bardzo niefajną - jakby rozdrapaną, ale dość głęboko... Od razu leki poszły w ruch. Małemu zmieniam maść - na razie niech się ucho wygoi, ze świerzbowcem jeszcze zdążymy powalczyć. Mała z koeli dostała antybiotyk i Nifuroksazyd oraz zaliczyła przymusową nocną głodówkę. Rano oba maluchy wstały w doskonałych humorach, głośno zażądały jedzenia, a teraz biegają. Na razie nic się nie dzieje, ale będziemy obserwować. Dobrze, że do nowych domków idą po świętach, to mam jeszcze kilka dni na wyprowadzenie sprawy.
Cholerne siodło immunologiczne, no...

(to w kwestii Rózi...)
Za to Rambusiowi nic nie dolega, uszka na doleczeniu, mały dymi i dziś pierwszy raz spędził noc na wolności. Oczywiście z tego powodu o 3.15 uznał, ze skoro on nie śpi, to inni też nie muszą, i przyszedł do naszego łóżka biegać nam po głowach. Grrr :niak: