love, love, love....
ponieważ każdy kot jest inny

spodziewałam się ostatecznie ..wszystkiego..wiecie jak to jest, na kota patentu nie ma - a Lisiczka to jednak wypłosz pierwszej klasy...raczej liczyłam na to, że kiedyś, może, przestaną latac kłaki i kwiatki

..ale nienachalnie - raczej z myślą, że o ile nie robią sobie krzywdy, trzeba dać im żyć w zgodzie "z behawiorem"..
no i suprajs: behawior rulezzzz

koty się lovzzz.....
- śpią razem. nie śpia razem.
- leżą w plamie słońca razem. nie leżą razem.
- do łazienki - razem, a co. kategorycznie nie zrobią nic w kuwecie razem, co to, to nie.
- jedzą razem..pilnowane. Liska z godnością, po kęsku. Staś zapalczywie, po koparce

...bo się chłopak zrobił...dorodny ..
- ciborę oskubują mi razem! w poważaniu mając owies wysiany, razem z spryskiwaczem w zaporze przed ciborką stojący...( wiecie jak głupio człowiek wygląda, kiedy zdesperowany mgiełką częstuje z spryskiwacza kota, a kot..składa uszy, czasem się oblizuje, moknie filozoficznie i siedzi dalej...znaczy myjemy się, tak? )
- rozwalają się pod nogami razem, ale osobno

- każde technikę uwalania się w miejscu strategicznym do postawienia stopy ma opanowane do perfekcji
- olewają mnie razem. wracam z pracy, wołam: "gdziesąmojekotusie??" ha. ha. naiwna. nie po to sie tupotało całą noc, żeby po południu wstawać..( cóż. zawsze lubiłam jeże.)
..a wszystko to przetykane wzajemnym lizaniem i podgryzaniem, mruczeniem, skrzeczeniem , atakami zza winkla ( to Staś ) czy skokami na głowę z cicha ( Lisiczka )
i tak dni mijają, po połowie na wzajemnej a to atencji, a to poważaniu..czy innej nieuwadze
Pozdrawiają serdeczne Staś i Liska
