
"Coś" urodziło się rok temu u moich sąsiadów.
Podobno jadało chleb z wodą.
Było zabawką w rękach dzieci.
Weterynarza na oczy nie widziało.
To kotka - Migotka.
Zdjęcie dobrze oddaje kolor jej uszu. Podobno ma takie uszy od ubiegłego lata.Są obolałe.
Jest okropnie zarobaczona.
Syn przyniósł ją ponad tydzień temu, bo była w kiepskim stanie.
Trochę odkarmiłam. Zabrałam do weterynarza.
Wyczyścili jej uszy, odrobaczyli, popsikali czymś na pasożyty zewnętrzne.
Po świętach czeka nas druga wizyta.
Za wszystko płacę, ale sąsiadce powiedziałam, że to za darmo ( bo żal mi kotki ).
Usiłuję uzyskać jej zgodę na sterylkę ( zgodę sąsiadki, a nie kotki

Plan jest taki:
-po świętach odrobaczenie
-następnie szczepienie
-potem sterylka ( miała usg- na razie ciąży nie ma )
Trzymajcie kciuki.
Migotka jest bardzo miziasta i proludzka

Nawet u weta mruczała.